Lili wciąż była w osłupieniu po ujrzeniu swojego brata. Lou trzymał ją w ramionach i głupawo się uśmiechał.
-No co? Nie poznajesz już własnego brata?-zapytał puszczając ją z objęć. Lili upadła na ziemię ale szybko się podniosła.
-Zmieniłeś się.
-Ty też. Lili otworzyła lekko usta ale je zamknęła i odwróciła głowę. Przez ten ułamek sekundy Lou zdążył zauważyć kły wystającej z jej ust.
-A więc czy jest coś co chciałaś mi powiedzieć, coś co może być związane z twoim wyglądem. Lili jeszcze bardziej schyliła głowę przed swoim starszym bratem.
-Ja, ja stałam się wampirem.
-A więc tak... NIE MASZ POJĘCIA JAK SIĘ CIESZE!!!-krzyknął z radością rzucając się jej do szyi.
Ani Lili ani Harry nie wiedzieli o co chodzi.
-Czekaj, czekaj, czekaj ty się z tego cieszysz?
-Tak, jeśli ty się cieszysz z tego to ja też-powiedział czochrając ją po głowie.
-Myślałam że się dogadaliśmy w kwestii czochrania. Powiedziała zamykając jedno oko podczas czochrania.
-No to pokarz te swoje kły. Lili otworzyła usta. Lou dotknął ich delikatnie.
-No dobrze, dobrze ale powiedz teraz ...CO SIĘ Z TOBĄ STAŁO?! Faktycznie jego wygląd szokował.
Jego zazwyczaj blond włosy były teraz różowe. Oczy fioletowe, pod którymi była jedna kreska. tak że jego rude uszy były fioletowo różowe z kolczykami. Dookoła szyi, rąk, no ogólnie większej części ciała miał różowo fioletowe boa na którym ma różne odznaki. Miał też na sobie dziwną bluzkę na której u szyi miał obrożę u której miał łańcuch. Na nadgarstkach też jakieś obręcze z łańcuchami, na oby dwóch rękach miał rękawice na lewej dłuższą a na prawej krótszą. Miał też spódnicę pod którą miał krótkie spodnie. Było mu też widać brzuch i pępek w którym też miał kolczyka a nad nim trzy kreski. A na nogach miał różowo czarne podkolanówki i białe buty. Ogon był różowo fioletowy z kolczykiem na czubku.
-No co? nie można już zmienić imażu.
-Można ale...ty nie jesteś moim bratem.
-No dzięki, też cię kocham.
-No ale co się z tobą stało?!
-Powiem krótko....wykąpałem się w różowej rzece. Teraz Lili i Harry nie ogarniali nic co on do nich mówił.
-Czekaj chwile-wtrącił Harry- mówisz że kąpałeś się w różowej rzece?
-Tak.
-A gdzie niby?
-No bo jak byłem w Brazylii, to płynąłem sobie amazonką. No i tak sobie płynę...
-Ale ty jesteś kotem.
-Nie jestem pół kotem i lubię pływać. No ale tak sobie płynę i moją uwagę przyciągnął dziwny znak. Było na nim napisane ,, pink river" czyli różowa rzeka. Zaciekawiło mnie to więc postanowiłem wyjść ze zwykłej wody i pójść tam. Poszedłem i zobaczyłem ją, piękną różową rzekę w której pływały różowe delfiny ( jak nie wierzycie że istnieje coś takiego...to google). Nie mogłem się powstrzymać i wszedłem do niej ale wtedy coś się we mnie zmieniło.
-Aha stałeś się gejo-podobnym czymś.
-Oj Lili zobacz w tym coś pozytywnego.
-Co niby?
-No na przykład... i znieruchomiał i zaczął nasłuchiwać.
-O co chodzi?-zapytał zaniepokojony Harry.
-Ktoś tu biegnie.
-To pewnie Irina i Zero Kaname.
-Szybko trzeba uciekać.
-Eh...bo wiecie...-powiedział Lou- bo ja tak szybko nie biegam.
-Weźmiesz go? Harry pokiwał głową. Lili też i szybko zniknęła.
-Łał szybko biega, jest wspaniała.
-Tak wiem.-powiedział i chwyciła Lou za rękę.
-Jesteś z nią?
-Nie jeszcze nie.- i zaczęli biec za Lili. Akurat jak ruszyli na miejscu pojawili się Irina i Zero Kaname.
-Byli tu-powiedziała zaciągając się powietrzem- czuję tu Lou.
-Może ich nie szukajmy.
-Zgłupiałeś! Zik nas zabije a poza tym chcę ją w końcu zabić.
-Od kiedy Subaru cię pocałował i zrobiłaś się całkiem zła robisz się nie znośna.
- Z kont wiesz o tym?!
-Ja wiem wszystko.
-Kłamiesz.
-Możliwe, ale pamiętaj że ktoś jeszcze cię specjalnie kratuje.
-Niby to? Zik. Zero Kaname wzruszył ramionami.
-Ale na pewno nie będzie zły jak się dowie że pozwoliłaś jej uciec. Powiedział i pobiegł w stronę domu. Irina stałą przez chwilę i zaciskała pięść. Ale ona po chwili również pobiegła.
KONIEC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz