Lili patrzyła na Subaru, któremu jak widać nie podobało się to że tu jest. Mocniej zacisnął rękę na jej szyi, Lili próbowała wsiąść oddech ale nie miała jak.
-Czego tu szukasz?
-P...powiem ci...jak...jak.mnie....eh-i wtedy Subaru rzucił nią o ścianę która była za nimi. Lili dość mocno w nią uderzyła. Zaczęła lekko kaszleć, popatrzyła na niego i zauważyła że leci jej krew z ust.
-Heh, dalej mnie nie lubisz co?
-Mów czego tu chcesz!
-Chcę zabić Kise.
-I tak po prostu mi to mówisz?
-Tak. Bo ty chyba też za nim nie przepadasz, prawda?
-Jak raz się z tobą zgadzam-powiedziała Irina wychodząc zza ściany-nie buj się, nie wydam cię. I Subaru też.
-Co były chłopak daje ci w kość.
-Powiedzmy, więc chcesz go zabić, tak?
-Taki jest plan-powiedziała Lili nie wstając z ziemi.
-A co zamierzasz zrobić?
-Najpierw go nastraszyć.
-Jak niby?
-Przed chwila wyszła z łazienki.
-Byłaś u niego w łazience?
-By napisać coś na lustrze.
-Dobra a co napisałaś?
-Twoje życie usłane różami, właśnie się kończy...
-...-nastała chwila ciszy-naprawdę to napisałaś?
-Tak, a co?
-Nie no nic...., tylko, to nie za bardzo...
-Jakie?
-No nie wiem.A jaki masz dalej plan?
-Zobaczycie. A teraz idźcie mam jeszcze parę spraw do załatwienie. Obydwoje kiwnęli głowami i poszli korytarzem. Lili weszła do pokoju Kise. Było ciemno ale ona i tak wszystko widziała. Popatrzyła na dużą ciemną ścianę i myślała co by na niej zmalować.
***
Kise właśnie wyszedł z prysznica i zauważył napis na lustrze.
- Twoje życie usłane różami, właśnie się kończy...-zastanowił się chwilę.
-Ha -powiedział po chwili namysłu- Naprawdę Lili jesteś przewidywalna. "Ale muszę przyznać ze nie spodziewałem się ze włamie się do mnie jak będę pod prysznicem. Jej zemsta byłą nieunikniona,,- pomyślał wycierając głosy ręcznikiem i zmazując napis z lustra.-,, ciekawe co jeszcze wymyślisz..."
***
Wszedł do ciemnego pokoju, próbował zapalić światło ale nie chciało się zapalić. Pomyślał że to zwarcie jakieś, ale przypomniał sobie o Lili. Uśmiechnął się i zaczął udawać że nie wie o co chodzi.
-Co jest z tym światłem?-zapytał na głos podejrzewając że Lili nadal tu jest. Nagle światło się zapaliło. Zamknął drzwi i obrócił się.
-No całe szczęścieeee....-przeciągnął gdy zobaczył napisane na ścianie krwią ,, Twoje życie usłane różami, właśnie się kończy..."
-Aaaa...ale jak to? Nic nie rozumie.
-,,On jest jeszcze głupszy niż myślałam"-pomyślała Lili ponownie gasząc światło. I zamykając drzwi na klucz. Oczywiści drzwi zamknęła Irina za prośbą Lili.
-Co co jest?- zdziwił się szarpiąc za klamkę. Światło zaczęło mrugać po części rozświetlając pokój. W niektórych fragmentach pokoju widział Lili. Udawał że się boi, ale tak na prawdę był przygotowany. Lili za każdym odsłonięciem światła byłą w innym miejscu pokoju i coraz bliżej Kise. W pewnym momencie byłą bardzo blisko, podniosła rękę w której miała nóż by go nim dźgnąć ale...złapał jej rękę. Lili byłą w szoku, nie wiedziała jak on to zrobił. Przecież o niczym nie wiedział.
-Postarałaś się Lili, nawet bym się nabrał ale...jesteś taka przewidywalna.-powiedział patrząc na nią, a światło przestało mrugać, było teraz całkiem ciemno ale oni widzieli tak jak by było całkiem jasno.
-Ale...,ale jak?
-Miło mi że chciałaś mnie zabić za to co zrobiłem twojemu baru. Lili zaczęła się wyrywać by go zaatakować i zabić własnymi rękoma ale on był szybszy i silniejszy nie bez powodu był w ,, podtężnych szamanach", więc przygwoździł ją do ściany.
-Co wy tak ciągle mnie do tej ściany?-zapytała wkurzona z czerwonymi oczami i kłami na wierzchu.
-Nie szpanuj kłami bo nic mi nimi nie zrobisz. A tak poza tym, do twarzy ci w złości.-powiedział odgarniając włosy z jej szyi. I zauważył liczne ślady po ugryzieniach.
-Ile razy pito już twoją krew-zapytał całkiem poważnie z powrotem trzymając ja obiema rękami. Lili zdziwiło to pytanie.
-Eee...nie wiem może 3-4 razy.
-Przez kogo?
-Eee... Zero Kaname i Harrego ( Harry co prawda raz wypił jej krwi ale tego nie opisywałam).
-Heh, jeśli Zero Kaname pił twoją krew to znaczy że musi być pyszna-powiedział schylając się nad nią i powąchał jej szyję.
-Miałem rację, pachnie pysznie.-powiedział a jego oczy zalały się czerwienią.
-" Świetnie, moja krew jest pyszna nawet jak jestem wampirem,,-pomyślała.
-Pozwolisz że i ja z niej skorzystam...-powiedział nie odrywając głowy od jej szyi.
-Co?!...n..nie, co ty,...nie...-opierała się i zaczęła się szarpać. Kise ścisnął ją w nadgarstku, tak że bul ją sparaliżował.
-" Jak to możliwe że ja w ogóle coś czuję?,,
Kise polizał kawałek jej szyi i wbił w nią swoje kły. Lili poczuła większy bul niż zadał jej za początku. Nie mogła nic powiedzieć, nie mogła nawet oddychać ale i tak rzadko kiedy oddychała.
-Teraz będziesz się mnie słuchać-powiedział jej do ucha przestając pić jej krew-będziesz mi bezgranicznie posłuszna.
-L...listy-powiedziała resztkami przytomności.
-Co?
-Moje listy, muszę je zniszczyć.
-Później, teraz słuchaj mnie-powtarzał te słowa w kółko aż całkowicie nie zahipnotyzował Lili.
***
Wszyscy siedzieli w domu i się nudzili, tylko Trey patrzył przez okno.
-Hej słuchajcie, -powiedział nagle-burza, znaczy pioruny, nie widać ich. Wszyscy podbiegli do okien, faktycznie noc była bez chmurna a księżyc oświetlał ziemię.
-Czyli...-ciągnął Morty- to może znaczyć że....
-Że Lili ale bo zaraz tu wejdzie albo zgięła. Jest wiele opcji.-Oznajmił Len. Czekali jakiś czas ale Lili nie było. Wyszli więc na zewnątrz. Nigdzie nie by śladu ani po piorunach, ani po Lili.
-Chodźmy po te listy-zaproponował Harry. Szli ale w milczeniu, nikt nie chciał nic powiedzieć szykując się na najgorsze. Gdy już dotarli zobaczyli listy wystające z dziupli. Podeszli ale nagle... W drzewo uderzył potężny piorun. Drzewo stanęło w płomieniach a wraz z nim listy.
-Co? Ale jak to?-zapytał z niedowierzaniem Yoh.
-To może oznaczać tylko jedno - zaczęła Anna- że Lili nadal żyje.
KONIEC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz