czwartek, 12 września 2013

                                                             
 ROZDZIAŁ 2

,,Zwidy Lena"

Po paru dniach Len zmienił się po ostatniej rozmowie z Anną. W ogóle nie był jeszcze u Lili. Ale w nocy ciągle o tym myślał.ale po chwili i tak zasypiał. Teraz normalnie śmieje się, bawi i złości z innymi na Joko.
- Lili by tego chciała - powiedziała Anna do Dziun przy herbacie. 
- co? czemu tak myślisz?- zapytała zdziwiona Dziun.
- Lili nie chciała by żeby tracił radość życia, tylko z jej powodu. Bo w tedy i on i ona byli by nie szczęśliwi.- dodała mieszając herbatę.
- Pewnie masz rację ale nawet mi jej brakuje...- powiedziała spuszczając głowę a jej długie zielone włosy prawie wpadły by do herbaty.
- No już, dość tego,-powiedziała nagle Anna wstając i opierając się rękami o stuł.
- Nie chcę by kto kolwiek mówił o niej, bo to przynosi same kłopoty, rozumiesz mnie ? Dziun kiwneła głową na znak że zrozumiała ją całkowicie. W nocy Lenowi znowu śniła się Lili , to jak zrobił jej tę bliznę. obudził się cały spocony i zdyszany.
- Co się stało mistrzu Len ?- zapytał Bason zmartwiony tą całą sytuacją.
- Ehh... nic tylko, śniło mi się że w tedy w dzieciństwie specjalnie zrobiłem Lili tę bliznę i ...- w tym momencie zaczął płakać..- że to moje drucie ja . to samo które chciało zabić Yoh, zabiło ją. Lenemu śniły się takie rzeczy przez poczucie winy, żal do siebie że jej nie powstrzymał, że sam nie przyjoł ataku.
W tym momencie Len wstał, otarł łzy, ubrał się i wyszedł z domu. Chwilę później weszła Dziun 
- Lenny ja ...- i zobaczyła puste łózko. Domyśliła się ze poszedł na dwór - och Len- dodała i zamknęła drzwi. W drodze Bason ciągle mówił coś do Lena, ale on specjalnie nie słuchał, myślami był u Lili.
- mistrzu Len spójrz- powiedział Bason jednocześnie ,, wybudzając" Lena z transu.
- Co się znowu...- nie do kończył bo nim się zorientował byli na tej leśnej polanie gdzie było zamrożone ciało Lili. Widocznie nie świadomie szedł tam pogrążony w myślach. W tym samym momencie Len zacisną mocno pięści, ale tak mocno że zaczęła mu lecieć z nich krew.
- co się stało mistrzu ? - zapytał bardziej zmartwiony niż zwykle bason.
- Ja , ja niewybacze sobie za  przykre chwile ,  że nie doceniłem, ile ja znaczę dla niej , ile jej uśmiech znaczy dla mnie.- powiedział z żalem. Podszedł do jej zamrożonego ciała dotkną przez lud jej zamrożonej ręki.
- ja już nie mogłem wytrzymać, musiałem tu przyjść. przez to ze jest zamrożona, widział ją jak by nic się nie mieniło. Jej uśmiech wciąż dawał mu szczęście. Po chwili milczenia powiedział przez łzy.
-wież, czasem chciał bym cofnąć czas, żeby jej nie ponać, żeby nadal mogła żyć... Ale nie mogę i tak długo jak żyję , ona będzie żyć we mnie. Po tych słowach rozluźnił mięśnie i krew z jego rąk mogła swobodnie kapać. W pewnej chwili padł na kolana
- czy, czy muj se oznacza że znowu stnę się zły ? nie ja nie mogę obiecałem jej że się taki nie stanę.
I nagle, wstał jak by niby nigdy nic. Zobaczył ze kawałek trawy jest czerwony od krwi na jego rękach. Ale w stał bo coś słyszał. Wołanie... jego imienia... jak by wołała go ... Lili. Jego strachu w tym momencie nie opiszą żadne słowa. Jak to możliwe że słyszał swoją ukochaną która stoi zamarznięta przed nim ? Nagle głos zdawał się go wołać coraz głośniej. Przerażony Len zaczął powoli rozglądać się naokoło. Głos zaczął go wołać normalnie jak by do niego mówił, ale do tego doszedł jakiś śmiech , nie taki normalny tylko takiego psychopatycznego klauna.A po chwili jeszcze doszły słowa : to twoja wina Lenn, to przez ciebie mnie już nie ma, czmu Len czemu ?!. Leny myślał że szleje strach ogarnął go całego.I w jednej chwili woził się w garść i krzyknoł
- dosyć już tego !!!. I w tedy to wszystko ucichło. Len odetchnoł z ulgą . Gdy nagle 
- Len, hej Len -usłyszał znajomy głos to był głos Lili. O dwrócił się i zobaczył ją na wpół przeźroczystą. Patrzył na nią i na jej zamrożone ciało.
- co się stało? nie cieszysz się na mój widok ? To przcież ja Lili. Len jakoś nie mógł uwieżyć.
- To nie możliwe, Lili nie ma a ty musisz być fałszywym duchem kameleonem, to tylko iluzja, to nie prawda.
Powiedział z przekonaniem. Lili popatrzyła na niego dziwnie, zależało jej na Lenym, kochała go i nie wiedziała ja k mu udowodnić że jest prawdziwa. W pewnym momencie zobaczyła jego rękę.
- Naprawdę to tylko iluzja ? nie prawda?- muwiąc to wzieła jego rękę i nie wiadomo w jaki sposub jego rany i krew zniknęła. Len nie mógł dowie żyć, bo taka tana goiła by się długo.
- czy to też iluzja? - zapytała z uśmiechem na twarzy. Len wziął swoją rękę do góry, i bacznie obserwował jak jego dłoń znowu wygląda normalnie.
Len uśmiechną się i aż łezka się zakręciła w oku...

SORRY BARDZO ALE JUTRO BĘDZIE CIĄG DALSZY.

1 komentarz: