Wszyscy już się rozeszli i szli albo sami albo po dwie osoby, najczęściej milczeli, a atmosfera była napięta.
Akurat oni nie czuli wielkiego stresu przed walką swobodnie rozmawiali i żartowali jak to jeden zniszczy drogiego. Śmiali się, a najbardziej Irina, Trey był w niej zakochany i uwielbiał patrzeć jak się śmieje.
- Ona śmieje się tak pięknie, tak lekko i czysto...- myślał.
- Ale wiesz że albo ja wygram albo ty, ale jeszcze jest opcja że będzie remis.- uprzedziła go Irina
- cooo ty myślisz że ja nie wiem, już nie raz walczyłem więc wiem, ja na koncie miałem dwie wygrane i jedną przegraną z Yoh.
- A więc z nim przegrałeś???- zapytała z chytrym błyskiem w oczach, ponieważ Trey nigdy nie chciał powiedzieć z kim przegrał.
- Eee... no tak, ale to dlatego że byłem w kiepskiej formie, a teraz jesteśmy silni, prawda Korri- i obok niego pojawiła się mała drobiaszczka Korri.
- Nie bądź taki pewien, ja i Voldemort też mamy parę asów w rękawie, powiedziała z uśmiechem i obok niej pokazał się czarny pan. Niebiesko włosy chłopak odskoczył, bo zapomniał o jej duchu stróżo.
- No tak, ale chyba nie użyjesz na mnie avade ke dabra???zapytał z zakłopotaniem.
- Mam nadzieję ze nie będę musiała. uśmiechnęła się słodko i przyśpieszyła. Treyowi zrzedła mina ale zaczął przyśpieszać do niej.
- Mimo blizny, ma w sobie tyle ciepła i uśmiechu ... jest cudowna...- zamyślał się spoglądając na nią.
- Ej, to tak właściwie gdzie mamy walczyć? bo zostało na jakieś 10 min.
- Tak właściwie to tutaj. Powiedziała rozglądając się na około. Byli na małej polanie na skraju lasu gdzie było jeziorko. Chłopak ucieszył się widząc wodę
- Ha, teraz ja mam przewagę- powiedział pokazując na wodę. Irina jak by nie zwracała na niego uwagi pomimo że ona ciągle gadał ona nie słyszała niczego prócz szelestu liści a jej wzrok odwróciła uwaga liści niesionych przez wiatr. Jak popatrzyła za nim to zobaczyła... ze w oddali na przewie siedzi Zik i najwyraźniej dobrze się bawi strasząc ją w pierwszej walce
- nie ... ro nie możliwe- myślała- poco miał by tu być?, może chce mi pomóc?, ale ja chcę wygrać sama, bądź z godnością przegrać i z tą myślą zamknęła oczy. Trey zauważył że z nią coś nie tak. Gdy otworzyła oczy ona zasłonił Zika.
Hę...- Irina przebudziła się i odzyskała świadomość- o..oczywiście, co miało by być nie tak a teraz przygotuj się na walkę- powiedziała wyciągając czarną różdżkę z kieszeni. On tylko uśmiechną się i przygotował deskę. O dziwo na ich walkę przybyła Goldwa, przewodnicząca rady szamanów. Trey i Irina popatrzyli na nią ze zdziwieniem
- Goldwa co ty tu robisz?- zapytała dziewczyna.
- Ja, będę sędziować waszą walkę-odpowiedziała- przyda mi się trochę rozrywki, a teraz WALCZCIE!.
Powiedziała i zabrzmiał dźwięk dzwonka wyroczni. Obydwoje odskoczyli .
- Voldemort do różdżki....
- Korri do deski... I walka się zaczęła, Irina ze swoją małą czarną różdżka i Trey ze swoją deską. Ze zdziwieniem popatrzyła na małą różdżkę Iriny .
- Ha, a więc masz zamiar walczyć taką małą różdżką?- zapytał kpiącym głosem.
- Może i małą, ale o wielkiej mocy. Powiedziała i z zamachem krzyknęła : Uderzenie węża!!! i wielki poskręcany strumień światła z wielką siłą uniósł ją do góry i trafił tarczę Treya. On ledwo się podniósł.
- Odeazu zaczeła ostro- pomyślał w oddali Zik, i za to mi się podoba, atakuje odrazu mocnym atakiem.
Trey zauważył zę z nią nie ma żartów. Podniusł się i też wykonał silny atak
- Korri Lawina!!!, i Irinę przykryła wielka lawina śniegu wychodząca z rzeki. Był zadowolony ale zauważył ze śnieg zaczął się topić a ona stała na nogach osłonięta tarczą z różdżki.
- No co ty tylko na tyle cię stać?- zapytał szydząc. Trey się zdenerwował. A Irinę to cieszyło. Podskoczyła do góry
- Naskok Ridla i Trey odskoczył a w ziemi została duża dziura.
- Hmm... Pomyślał Zika obserwując to wszystko- Ona ma wielką moc której nie umie wykorzystać, mam nadzieje że Anna ją czegoś uczy. Jeszcze parę razy użyła tego ataku a Trey cały czas robił uniki. Parę razy trafiła go a ona tracił onatrolę ducha, Zoatało mu mało forioku, jeśli jeszcze raz straci kontrolę ducha to straci je całe. Zauważył ze Iraina jest zmęczona .
- Hej Irino, nie złość się tak, chyba trzeba cię trochę ochłodzić- Mówiąc to puściła na nią kilka razy Lawinę i jeszcze perę innych ataków. Irina z małą ilością forioku ledwo odpierała ataki.
Był pewien że wygra i chciał użyć bielkiej lawiny. Już ją szykował podniósł się do góry na wielkiej lawinie
- mam tylko ndzieję że nie będziesz miała mi tego zazłe, mówiąc to był radosny, ale po chwili zobaczył minę Iriny która mówiła zasłużyłam sobie, będę gotowa na wszystko.
- co ona robi- pomyślał- pzreciez to ją zabije. Nagle lawina opadła a Trey leżał na ziemi bez forioku, Irina nic nie rozumiała. Trey podniusł się ,a Goldwa stwierdział że Irina wygrała i odeszła.
- Trey co się stało?- zapytała ze strachem że to Zik
- Wiesz miałaem za mało forioku na ten atak, Powiedział ze śmiechem a tak naprawdę to specialnie stracił kontrolę ducha by ona mogła wygrać.
- Choć pujdziemy na lody- powiedział z uśmiechem i oni takrze poszli na lody.
JUTRO OSTATNIA WALKA.
Jeeeee, wygrała Irina, moja faworytka xD no to czekam, o 20-21 nie?
OdpowiedzUsuń