środa, 18 września 2013

 Ciąg dalszy ...



Irina zaniepokoiła się tym że Zik je obserwóje. Już od pewnego czasu to czuła, ale myślała że to tylko się jej tak zdaje. Irina się go nie bała, miała wobec niego dług którego nie miała zamiaru spłacić. Po chwili zamysłu znowó wróciła do rozmowy z Lili.
- Powiec jak Len zniósł to ze nziknełam znowu ? Zapytała zaciekawiona. Irina zastanowiła się chwilę.
- Więc dobrze po za tym ze nzależli go jak.... Lili automatycznie przestała słuchać, gdy zobaczyła na skraju urwiska Zika. Przypomniała sobie to jak zrobił jej bliznę i ją zabił.. Zik chciał zabić Lena , gdy Len leżał pół przytomny na ziemi, a Lili leżała nie co dalej nie przytomna. Po chwili ocknęła się i zobaczyła że Zik tworzy kulę ognia by rzucić nią w Lena. Wtedy Lili stanęło życie przed oczami i wszystkie chwile spędzone z Lenem od dzieciństwa. Bez zawahania zerwała się i zasłoniła sobą Lena. Mimo że kula trafił ją w bliznę którą Len jej zrobił ( całkiem przypadkiem w dzieciństwie), to ten cios był śmiertelny. Dla wszystkich to był szok. Len zerwał się na równe nogi i podbiegł do Lili która leżała martwa jakieś 7-8 metrów od niego. Wszyscy się zbiegli o dziwo pełni sił, widocznie to przejęcie i adrenalina. Len wpadł w szał i razem z resztą... a resztę już znacie.Lili stała jak wryta. Nagle nie zważając na Irinę krzykneła
- TO ZIK !!!
- co ? - Wtedy Irina zaczeła się martwić Lili podczas złości była bardzo niebiespieczna. Musiała jakoś ją przekonać że to jej się wydaje.
- co? co ty mówisz, ja tam nic nie widzę, a pozatym Zika nie ma on nie żyje
- Nie ładnie tak okłamywać przyjaciółkę- wtrącił Zik nie wiadimo jak w taki szybki sposób znalazł się za Iriną. W tym momencie Lili wyglądała jak by jej nie byobrażalna złość połączyła się ze strachem.
- ty... ty ZABIŁEŚ MNIE- nie wytrzymójąc krzykneła i żóciłą się z maczetą na niego. Zik tylko się uśmiechnoł nawet na nią nie patrząc. Lili zatrzymałą się , puściła miecz i padła na kolana. Wtedy Zik złapał ją za rękę i podniosły lekko do góry.
- Głupia Lili, przecież ja cię... kontroluję
- nie ... to ... to nie możliwe niby ... jak ?
- to Irina ci nie powiedziała?
- Nie musi wiedzieć- krzyknęła budząc w sobie swoją złość która dorównuje złości Lili.
- Ale czego? Lili lekko odwróciła się a jej białe oczy dawały zapytanie.
- Irina uwalniając ciebie... przypadkiem uwolniła mnie ... I w tym momencie Lili swoimi białymi oczami popatrzyła na Irinę mówiącym spojrzeniem  ...,,zabiję cię".
Irina nie iwedział co ma zrobić jednocześnie chciała zabić Zika, zrobić mu niewyobrażalną przywdę jaką on wyrządził jej. Zacisneła pięści i asz krew z nich poleciała, tak jak ostatnio Lenemu. Bo obietnica jej zabraniała. I wiedząc że nic nie może zrobić rozlużniła pięści. Zik zauważył że kolor trawy z zieleni robi się czerwony a ty tylko koło lili, w niektórych fragmentach. Popatrzył an jej ręce były całe we krwi. Zik pościł Lili podszedł do Iriny i chwycił ją za nadgarstek. Podniósł jej rękę do góry tak jak by chciał wszystkim pokazać że krwawi. Bliznowata popatrzyła na niego mając ochotę wyrwać się i go uderzyć ale była bez silna. Lili nie rozumiała o co chodzi, normalni eto by już ja zabił, albo próbował by ją namówić na przejście do niego jak kiedyś namawiał Lena. Chciała się podnieść ale coś ją przycisnęło do ziemi.
- No i co ty najlepszego robisz?- zapytał ze złością Zik- nie powinnaś się samo okaleczać, moja królowa powinna być idealna. Irina nie wytrzymała i uderzyła go drugą ręką w twarz. Zikowi zrobiły się białe oczy. Wiedział ze obowiązuje ją obietnica i ją złamała. Wiedział ze Irina jest twarda i nie da sobą manipulować.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić- powiedziała ze złością. Patrzą na niego jak by chciała udeżyć go drugi raz.
- widzę że się mni nie boisz i umiesz nawet MNIE się postawić. Ale wiedz że teraz bardziej mi sie podobasz. Bo takie dziewczyny lubię. Mówiąc to popatrzył na Lili która wiedziała o co chodzi i spóściła głowę. 
- Do zobaczenia, będę częściej wpadął. I gdy momentalnie zniknoł Lili znowu mogła sie podnieść. Była bardzo zła na Irinę.
- Co to miało znaczyć?! o co mu chodziło z tą królową?! i jaka znowu obietnica !? nie no cieszę się że mu się postawiłaś, ale co to miało być !? Irina nie wiedział jak odpowiedzieć ale przypomniała coś sobie
- Ty też nie jesteś święta, bez tajemnic !!!!
- A co to miało znaczyć ?!- krzykneła zadziwiona Lili
- Jak to c gdy powiedział ,, bo takie dziewczyny lubię" automatycznie popatrzył na ciebie! co To miało znaczyć
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć !
- Tk? i ja też nie.  I obie dziewczyny odwróciły się do siebie plecami i przez jakiś czas się nie odzywały. Były złe i czekały asz któraś odpuści. W pewnym momencie zrozumiały że nie ma się o co denerwować mogą to sobie wytłumaczyć na spokojnie.
- No dobrze powiemci - zaczeła Lili będą dalej odwrócone plecami- Kiedyś Zik chciła żebym do niego dołączyła, jak jeszce byłam w mojej wiosce. Byłam bardzo drażliwai chętna do bujek. Nie brakowało mi siły nawet do pokonania niedzwiezia ,stąd ten naszyjnik, ale ja się nie zgodziłam i wtedy powiedział mi ze jestem uparta i zadziorna a on takie lubi wtedy poraz pierwszy żałowałam czegoś co zrobiłam. - Irina przekręciła głowę z zaciekawienie- Udeżyłam go w brzych z pięści, ale nie tak lekko tak... no wiesz bardzo mocno. Wiedziałam ze mu się podobam ale mi wtedy podobał sie Len, a już się wtedy z nim przyjażniłam. Udeżyłam go tak mocno że złamał drzewo które było za nim. Moja złość wtedy się uspokoiła. On wstał otrzepał się, uśmiechną i powiedział kiedyś , jeszcze nie wiem kiedy ,ale zapłacisz mi zapłacisz mi za to.. Wiesz jak to było nie bałam się go. I nic sobie z tego nie robiłam. Ale jak ratowałam Lena to przy uderzeniu usłyszałam właśnie te słowa.- przyznała się. Irina zrozumiała przekaz gdybo ona nie zachowała zdrowego rozsądku, inaczej niż Lili, to ona też by miała przed soba taki los.
- A co z tobą?- dodała po chwili
- dobrze więc... i nie dokończyła bo za krzeków szyli Yoh, Trey, Yoko i Leny. 
- Tu jesteś, a my się zastanawiamy gdzie możesz być- powiedział Yoh.
- Ta Anna już na ciebie czeka bo chiała cię podszkolić- dodał tery
- A ja i tak nie miałaem nic do roboty- oznajmił Joko
Len zobaczył Lili i odrazu spóścił głowę.
- dobra chośmy do domu- Yoh tylko do w głowie
- nie nie trzeba ja sama wrócę
- Nie Iriono- zaprzeczyła blądynka.- Powinnaś wracać zbliża się wieczur.
- dobra nie gadajmy tylko choćmy - Treyowi widocznie też śpieszno do domu. Ale Joko zauważył ze coś jest nie tak, zauważył że Irina jest jakś zestresowana i że ma krew na rękach. On nie chiał wracać chciał zostać i dowiedzieć się o co chodzi. Ale nic nie powiedział i zaczoł iść z resztą w stronę domu.
- czekajcie- powiedziała Lili- czy Leny może zostać? Len popatrzył na Yoh który kiwnął głową że może. I nie zważając na nich poszli dalej. W domu Anna długo rozmawiała z Iriną. W pewnym momencie Anna wstał i pochyliła się nad Iriną.
- Ty coś ukrywasz.- stwierdziła
- co ? a co ja miałambym ukrywać. nie ufasz mi ?- teraz zapytała trochę bezczelnym tonem- jeśli mi nie ufasz to czemu mnie uczysz?!?- zapytała ze złością- jaki to ma w ogóle sens ?!?!  zapytała z krzykiem stając i opierając się o stół. Anna stała spokojnie wogóle jej to nie ruszało chciaż była trochę zła
- Denerwujesz się jak cię coś gryzie, mi możesz zaufać i to powiedzieć nie gryź się z tym bo będziesz coraz bardziej zła. Irina uspokoiła się usiadła
- dobrze więc , dałąm komuś obietnicę bo ta osoba uratowała mi życie, a że byłam mała to nie iwdziałam co mówię. A teraz spotkałam tą osobę i się o to upomnina a aja nie wiem już co mam zrobić. Anna pomyślałą chwilę
- No cóż, chba więcj mi nie powiesz. Więc powinnaś spełnić tą obietnicę. Bo obietnica to obietnica. nieważne ile się miało lat trzeba jej dotrzymać, a ajeśli się ją złamało trzeba przeprosić. Irina nie wyobrażała sobie że mogła by przeprosić Zika.
- No dobrze wystarczy na dziś idz już na górę- powiedziała Anna wychodząc z pokju. W tym momencie wrócił Len. Był szczęśliwy, ale nie chciał powiedzieć czmu.  W nocy Irina myślała o tym co jej powiedziała Anna i miała wrażenie że tej nocy jakośnie zaśnie.

KONIEC

1 komentarz:

  1. czyli niezłomna Irina będzie przepraszać niezłomnego drania, jaka obietnica?

    OdpowiedzUsuń