środa, 11 września 2013





ciąg dalszy ...


Len odwrócił trochę głowę, wykonał szybką kontrolę ducha i w tej samej chwili wykonał atak szybkiego tępa. wycelował go prosto w Anne której nie widział, w ostatniej chwili schowała się za kamień. Jedynie tego nie zdołał zniszczyć.Len był zdyszany ledwie patrzył przez szpary swojej grzywki.Jego wzrok się uspokoił, a przebłyski słońca uspokoiły go całkowicie. Po chwili ukląkł na ziemi rękami podpierając się o ziemię jego spokojne ręce zmienił się w pięści zaciskając kępkę trawy. Po jego policzkach zaczęły ściekać łzy, kto by pomyślał że on umie płakać. Nagle pojawił się Bason.
- co się dzieje mistrzu len ?- zapytał
- nie nic, tylko nie rozumiem czemu oddała za mnie życie, czemu przyjęła ten śmiertelny cios?... i do tego łamię daną obietnicę , że już nie będę zły. wszystkich źle traktuje jak by to była ich wina, a to wyłącznie moja wina.-powiedział z żalem.
-Właśnie tak- powiedziała Anna wychodząc zza kamienia, otrzepując sukienkę- słuchaj Len, wiem że śmierć Lili źle na ciebie wpływa ja też ją lubiłam i na twoim miejscu pewnie zachowywała bym się podobnie. Zresztą pamiętasz co się ze mną działo jak Zik prawie pochłonął Yoh.Chciałam go zniszczyć, przemawiał prze zemnie złość i nienawiść, tak jak kiedyś przez ciebie. Ale zamykanie się w sobie i każdego źle traktować to nie jest rozwiązanie. Musisz wsiąść się w garść i iść wciąż na przód.A przede wszystkim musisz zapomnieć o smutkach. Len otrząsną się i po chwili namysłu powiedział
- masz rację Anno, trzeba zapomnieć o radości. W tym momencie A nna wzieła zamach i udeżyła go w twarz.
- TY IDIOTO- krzykneła- moja przemowa nic ci nie uświadomiła?
- Uświadomiła że musze zapomnieć o smutkach.
- a przedchwilą powiedziałeś że o radości.
- co ? to niemożliwe. Pewnie mi się coś pomyliło.
- no ja mam nadzieję, a teraz wracajmy.- powiedziała odwracając się.
Szli jakiś czas asz w końcu dotarli. Gdy tylko weszli wszyscy na nich patrzyli w oczekiwaniu asz Len się odezwie. Spóścił głowę i powiedział
- przepraszam was za moje zachowanie to nie było celowe poprostu jakoś żle mi bez niej.
- Hej ale jeszcze masz nas- zaśmiał się Trey
Len uśmiechnoł się i wszedł całkiem do domu. Wieczorem długo o tym myślał już leżąc w łużku. Myślał o tym całym dniu o Lili, nie umiał zapomnieć ale obiecał sobie że musi i zasnoł.
W tym czsie Anna i Yoh rozmawiali na korytażu.
- To miłe z twojej strony że mu pomogłaś, może jednak jest w tobie odrobiny dobra
- może, ale to przez ciebie po prostu w twoim towarzystwie jakoś się zmieniam. Yoh uśmiechną się .
- Ale nie licz że to mnie jeszcze bardziej zmieni, nadal będę taka jak byłam tylko z przebłyskami dobroci, no dobranoc. powiedziała mijając go.
- dobranoc- powtórzył i uśmiechnoł się jak patrzyła przez dzwi.

KONIEC ROZDZIAŁU PIERWSZEGO                                                          


1 komentarz:

  1. No to ja poproszę rodział drugi trzeci i ewentualnie wszystko do epilogu xD
    weny!

    OdpowiedzUsuń