wtorek, 17 września 2013

Rozdział 4



Tej nocy Irła operację którą przeprowadził Faust z Elaizą. Na szczęście nie była to poważna operacja, i z Iriną wszystko w porządku. Następnego dnia obudziła się po południu. Nie dziwię się miała za sobą ciężką noc.Miała zabandażowaną od ramienia z tatuażem do brzucha, podejrzewała że miała operację ale nic nie pamiętała od momentu kiedy zeszłej nocy weszła do kręgu z korali. Wstała ubrała się i zeszła na śniadanie, a raczej obiad. W kuchni zastała tylko Annę i Dziun. Po chłopakach nie było śladu.
- dzień dobry, gdzie wywiało chłopaków? zapytała ze zdziwieniem.
- Nie pamiętasz już? Len w nocy uciekł. Yoh i Trey całą noc go szukali. A po twojej operacji Faust i Joko też poszli bo oni nie wrócili. Wytłumaczyła Dziun.
-Aha, ale co mi się właściwie stało ?
- Posłuchaj- zaczeła Anna- masz w sobie wielką moc której jeszcze nie umiesz poanować, wczoraj ta moc weszła w ciebie, na początku dobrze ci szło a potem straciłaś kątrolę. Nie mogłaś wyjść z transu, asz skończyła się operacja. Musisz jeszcze ćwiczyć , a ja będę ci w tym pomagać. Irina uśmiechneła się.
W tej chwili wpadli chłopacy i Len. Len odrazu poszedł na górę do siebie do pokoju.
- Znaleźliśmy go nad wodospadem jakieś 5 km z tond. Nie wiem jak szybko musiał biec żeby asz tam dobiec przed nami. Wyjaśnił Trey. Jocko dziwnie patrzył na Irinę jak by wiedział że tamtej nocy był tam Zik i wszystko obserwował. Ale po chwili mu przeszło i zaczął jeść. Irina usiadła i zjadła trochę obiadu. Gdy wszyscy poszli na dwór ona wzięła resztki i poszła do pokoju Lena. Czuła ze to jej wina i powinna go przeprosić.Powoli szła na górę. Zapukała i weszła. Len siedział na środku pokoju, odwrócił się lekko ale jakoś nie miał ochoty rozmawiać.
- Przyniosłam ci obiad- powiedziała kładąc tależ na ziemi.- Len czy jesteś na mnie zły?
- Hmm... oczywiście trochę tak a trochę nie
- Jak to ? nie rozumiem.
- Widzisz, tak bo dałąś mi tylko na chwilę Lili i moja nadzieja wzrosła i natychmiast spadła, nie bo mogłem ją zobaczyć, przytulić... i za to ci też dziękuje
- Ale nie długo ona na prawdę do ciebie wróci
- Mam taką nadzieję, że tym razem mówisz prawdę. Irina spuściła głowę i wyszła. Nie postrzeżenie wyszła z domu tylnym wyjściem i pobiegła do lasu. Dobiegła do Lili. Podeszła powoli bo Lili nigdzie nie widziała. Zkieszeni wyjeła korale i zaczeła nimi delikatnie potrząsać. Wniektórych częściach były jaśniejsz, a w niektórych ciemniejsze. Wiedziała że tam gdzie jaśniejsze tam Lili. Podeszła do jej zamrożonej postaci/
- Lili proszę wyjdz, nie chowaj się prze demną. Lili wyszła zza lodu. Uśmiechneła się.
- Miło znowu cię widzieć Irino.
- Och Lili mam ci tyle do opowiedzenia... I zaczeła jej opowiadać, o jej spotkaniu z Zikiem, o rozmowie z Lenym i Anną. Lili najbardziej zaciekawiło to że Zik powrócił.
- Ale jak to powrócił? i czego on od ciebie chciął. Irina wstydziła się przyznać ze kiedyś Zik uratował jej życie i złorzyła mu obietnicę.
- nie wiem,- skłamała- ale mam nadzieję że więcej go nie zobaczę. Powiedziała uśmiechając się. Gdy Irina była u Lili wszyscy siedzieli na dwoże przy domku. Chłopaki próbowali pocieszyć Lena.
- Chej Len napewno pocieszy cię mój nowy żart...
- NIE PRÓBUJ NAWET !!!. Krzykneli jednocześnie Trey i Leny bijąc Joko po twarzy.
- A... ale... po co ... do razu... te ... te nerwy... jakoś wyksztusił z siebie pobity. Kiedy już odzyskał zdolność mówienia rozglądął się i nigdzie nie mógł znaleśc Iriny. Zastanowiło go to bo on chyba  jako jedyny jej nie ufał.Nie zważając na to dalej bawił się z chłopakami.
- Anno- zapytała Dziun- jak w ogóle to się stało ze Irina nie mogła powrócić do normalnego stanu?
- Podejżewam ze to przez jej bliznę. Oznajmiła Anna. Joko słysząc temat Iriny nie postrzeżenie przemknoł do dziewczyn i nasłuchiwał.
- Co ale jak to przez bliznę? to przeciez nie dożeczne.
- właśnie ze nie. Widzisz to tego by przywrócić kogoś go ludzkie postaci potrzeba dużo magii i dobra, no wiesz dobrej mocy. W trakcie przemiany zauważyłam ze jej blizna świeci na czarno. co oznacza duży zasięg zła. Czyli tą bliznę zrobił ktoś nie wyobrażalnie ały.
- Czy mógł to byś Zik?
- Możliwe, ale to by znaczyło że miała z nim bliskie spotakani...
Po tych słowach Joko oddalił się. przemyślał wszystko co usłyszał i teraz był pwein ze Irina ma coś współnego z Zikiem. Między czsie Lili i Irina rozmawiały w lesie, śmiały się i żartowąły. Nagle śmiechy ustały gdy zza Iriny wynórzył się Voldemort.
-Co się stało?
- Uważajcie, ktoś was obserwóje, ktoś zły, asz tu czuję jego obecnośc. Irina popatrzyła w górę i na skale oddalonej od nich siedział zadowolony Zik...

CIĄG DALSZY JUTRO.

1 komentarz: