niedziela, 29 września 2013

Rozdział 8

Tamten dzień był wielkim przeżyciem dla wszystkich. Jednakże  wszyscy nie poszli spać ze względu na Lili i opowiadane historie co się działo przed tym jak do nich dołączyła i po tym jak odeszła. Ale w końcu o godzinie 2-3 w nocy w końcu położyli się spać. Następnego dnia połowa obudziła się dopiero o 11-12. Tylko Dziun i Lili wstały wcześniej i robiły śniadanie. Gdy wszyscy zjedli już śniadanie zaczęli wychwalać dziewczyny jakie dobre zrobiły śniadanie.
- Jej Lili nie myślałem że umiesz tak gotować- powiedział Trey.
- To że nie jestem typową dziewczyną nie znaczy że nie umiem gotować. Bo przecież Irina też umie gotować. I chytrym spojrzeniem popatrzyła na Irinę. Irina jedną ręką oparta o stół i z nie dokończonym śniadaniem spałą przy stole. Lili jako jedyna wiedziała czemu była nie wyspana. Połowę nocy spędziła z Zikiem na wzgórzu, co oni tam robili tego nie wiedziała. Patrzyła na nią zmartwionym spojrzeniem. Len chyba jako jedyny to zauważył.
- no cóż jeżli Irina tego nie będzie jadła to ja to z chęcią zjem.- powiedział z uśmiechem Yoh.
- nic z tego mój panie - powiedziała Anna stojąc w drzwiach.
- oj Anno, daj że spokój...
- nie- powiedziała stanowczo- jutro masz walkę i to z Lysergiem, nie powinieneś go lekceważyć.Lili...
Lili odwróciła się słysząc swoje imie.
- możemy na chwilę porozmawiać?
- A... ależ oczywiście Anno. Odeszła od stołu i wyszły na zewnątrz. Leny zastanowił się chwilę, wstał i poszedł za nimi.
- no skoro nikt tego nie zje to....
- o nie ja to zjem- i Trey i Joko zaczęli wyrywać sobie z rąk tależ z jedzeniem.
- chłopcy, chłopcy spokojnie- uspokajała ich Dziun- zrobię drugą porcję. Chłopaki uspokoili się i cierpliwie czekali . W tym czasie Anna przechadzała się z Lili.
- nie wiesz co się dzieje z Iriną?
- nie, niestety nie wiem- Lili spuściła głowę bo oczywiście wiedziała o co chodziło.
- na pewno bo dziwi mnie jej zachowanie, wstała od nas najpóźniej i jeszcze teraz śpi.
- Eee.. wiesz może jest bardziej zmęczona po tym moim uwolnieniu- wymyśliła na poczekaniu.
Hmm....- zastanowiła się Anna. Stanęła, Lili stanęła nieco dalej odwróciła się .
- Mam nadzieję że mnie nie okłamujesz. Powiedziała Anna podejrzliwie patrząc na Lili. Natomiast Lili nie złamało to spojrzenie, do dziecka je znała. Jej twarz była kamienna.
- Co co ci chodzi? Nie ufasz mi? Nastała gromka cisz, dziewczyny tylko wymieniały się spojrzeniami.
- Eee... ja ci nie ufam? - zapytała Anna- to nie ja tylko twój chłopak nas śledzi.
- Co?- ze zdziwieniem zapytała Lili.
- Przed tobą nic się nie ukryje co Anno- i zza drzewa wyszedł Len.
- chyba powinniście porozmawiać.
- To nonsens przecież nie mamy o czym- zaprzeczył z obojętnością Len.
- jak to nie może o tym że jej nie ufasz?- Len wzdrygnął się.
- Jak to ja mam jej nie ufać, to ona nie ufa mi.
- że co...
- no widzicie już macie temat do rozmowy- powiedziała Anna znikając im z oczu. Len uśmiechnął się i odwrócił do Lili. Lili wcale nie była taka uśmiechnięta.
- Czemu nas śledziłeś- zapytała ze złym wyrazem tważy.
 Len zdziwił się.
- no wiesz co? ja cię nie widziałem tyle czasu a ty masz tylko tyle do powiedzenia.- Powiedział Len z miną cwaniaka. Lili nie mieniła wyrazu twarzy.
- no dobrze- powiedział po chwili- chciałem się dowiedzieć czemu Irina się tak dziwnie zachowuje.
Lili otworzyły się szeroko oczy, dobrze wiedziała czemu ale jej obiecała że nie powie.
- Mówiłam już Annie że nie wiem. Len zbliżył się do Lili. Lili natomiast dosunęła się aż dotknęła ściany.
Len teraz był bardzo blisko. Podniósł rękę, Lili wyraz twarzy się nie zmienił. A on tylko delikatnie odgarnął włosy z jej twarzy. Jego twarz zmieniła się na zaniepokojenie.
- dobrze wiesz co się z nią dzieje.
- Ja... ja nie wiem.- wyjąkała Lili ze zdziwieniem w oczach.
- kłamiesz- krzyknął Len waląc ręką o ścienną skałę.- czemu mi nie ufasz?! dobrze wiem że ty wiesz. Lili uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Po chwili je otworzyła.
- Racje wiem, ale nie mogę ci powiedzieć.
- czemu?
- bo jej obiecałam. Lili popatrzyła na niego spokojnym wyrazem twarzy. Len także się uspokoił. Lili położyła rękę na jego policzku. On drugą rękę położył na jej dłoni , a drugą na jej policzku. Przybliżyli się i pocałowali. Lecz Lili się odsunęła. Wyszła z jego ramion i odeszła kawałek. Len stał  miejscu.
- Chodźmy już, pewnie na nas czekają. Len przytaknął i poszli do domu. W drodze do domu napotkali nie miłą niespodziankę....


CIĄG DALSZY JUTRO...

1 komentarz: