piątek, 4 października 2013

10 Rozdział

 Tego samego dnia zdarzyło się coś co zaskoczyło wszystkich. Po południu, gdy wszyscy jedli już obiad, tylko Lili jakoś go nie jadła. Bawiła się nim i bujała gdzieś w obłokach.
- Co się stało Lili?- zapytała Diun- nie smakuje ci? Lili przestałą marzyć i popatrzyła na Dziun. Wszyscy patrzyli się na Lili z oczekiwaniem na odpowiedz.
- Nie, nie w żadnym razie, jedzenie jest pyszne...
- Jakoś mnie tym nie przekonujesz- powiedziała sucho Anna.
-Co?, ale przecież.... nic mi nie jest.
- Taaa, jasne tak się tylko mówi- wtrącił się Trey.
- Lili ewidentnie coś cię gryzie- przyznała Irina.
- Ona ma racje Lili... odezwał się nagle Len.
- Co ty też?!- krzyknęła zdziwiona Lili.
- ...ostatnio często chodzisz smutna. Lili popatrzyła na swój talerz.
- No bo wiecie ja też kiedyś byłam szamanką i ... no wiecie lubiłam walczyć, strzelać z mojego łuku i ... Robbiego też lubiłam( przypomnę że jej poprzednim duchem był Robbie Hood). Był moim bliskim przyjacielem. A teraz... jak wy opowiadacie o swoich walkach, to ja się czuję nie potrzebna.
- Ale Lili, przecież turniej już się zaczął, i tak nie mogła byś dołączyć...- stwierdziła Irina.
- Ale tu nie chodzi o turniej!- krzyknęła- chodzi o to że chciała bym znowu powalczyć, mieć ducha stróża, i poczuć jak to było mieć forioku. Nawet Morty ma ducha Mosuke( przyjaciela Ammidamaru z dzieciństwa), chociaż wcale z nim nie walczy, no może czasem. Powiedziała i wyszła.
- Lili zaczekaj- powiedziała Irina podnosząc się z krzesła.
- Zostaw ją- wtrącił Len- musi chwilę pobyć sama. Gdy Lili szła przez las marudziła pod nosem.
- Głupi turnie, głupi Zik, głupi .... aaa.... i spadłą z małej górki której
 najwidoczniej nie zauważyła. Podniosłą się gdy nagle jakiś cień zasłonił jej słońce. Gdy podniosłą lekko głowę zamarła.
- Nieładnie nazywać kogoś głupim wiesz Lili?- To był Zik. Lili odsunęła się i wstała, z przerażeniem w oczach. Była sama w lesie, bez broni sam na sam z Zikiem. Lecz po chwili wzięłą się w garść. Sięgnęła po swój miecz i wycelowała w Zika.
-Czego chcesz?
- A czy zaraz muszę czegoś chcieć?- zapytał miłym głosem. Lili była zdziwiona ale nie traciła czujności.
Zik uśmiechnął się chytrze.
- Po prostu przechadzałem się i wyczułem twoją obecność. Przy okazji chciałem ustalić kiedy dołączysz do mnie. Lili popatrzyła na niego ze zgrozą w oczach.
- Co... co ty mówisz?!- krzyknęła opanowanie.- Ja nigdy do ciebie ni dołączę!
- Dobrze, możesz dołączyć razem z Iriną lub chwilę po niej. Lili w tym momencie patrzyła na niego jak na idiotę, i z niepewnością opuściła swój miecz. Położyła sobie rękę na twarzy.
- Czy ty tego nie rozumiesz ani ja ani Irina nigdy nie dołączymy do ciebie.
- Rozumiem, czyli żarty się skończyły. Lili odruchowo podniosłą miecz.
- O czym ty mówisz Zik?
- Twoi przyjaciele cię nie rozumieją, nawet Len. Nie rozumieją ze tylko chcesz znowu walczyć i chcesz mieć ducha stróża. W oczach Lili malował się zachwyt a jednocześnie przerażenie.
- Skąd.... skąd ty to wszystko wiesz?
- Po prostu, a jeśli dał bym ci to czego tak bardzo pragniesz? jak na dzisiejszy dzień.
- O czym ty mówisz? do szczęścia nie brakuje mi niczego.
- Nie oszukujmy się Lili, dobrze? A teraz do rzeczy. Zawrzyjmy umowę, ty dołączysz do mnie a ja dam ci ducha stróża. Gdy Lili usłyszała te słowa nie mogła uwierzyć. Chciał się zgodzić ale nie mogła zostawić wszystkiego dla ducha stróża. Po chwili odzyskałą świadomość.
- A kogo byś mi dał?
- A choć by pewnego małego zielonego misia, który idealnie by do ciebie pasował. Tylko że jako człowiek oczywiści. Lili chyba wiesz o czym mówię. I przed nimi z pod ziemi ukazała się ludzka postać Flippiego, tyle że nie wspomniał że on będzie zły. Postać zaczęła się śmiać diabelsko i rzuciła się z nożami na Lili. I gdy już miał jej dotknąć... puff... nagle znikną. To nie był Zik, na skraju góry stała Irina. Zik uśmiechnął się i zniknął. Irina zeskoczyła z góry a za nią Len i Yoh. Len podszedł do Lili i przytulił ją.
- Przepraszam cię... wyszeptał ze ledwo Lili go słyszała.
- Ale za co?- również mu wyszeptała.
- Za wszystko. I stali tak przez chwile. Potem zaczęli iść w stronę domu. Gdy Irina podeszłą do Lili i powiedziała.
- Jak chcesz to mogę ci ożywić dobrego Flippiego. Uśmiech na twarzy Lili był bez cenny, ale nie wiedziała jaie będą tego konsekwencje....

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz