Następnego dnia Harry obudził się w domu. W stał i złapał się za głowę.
- A...moja głowa, co się stał?- zapytał sam siebie. Przypomniał sobie tylko żę zmienił się i chwilę rozmawiał z Lili.- Lili...
- Tak?- zapytała stojąca obok niego waqmpirzyca.
- Lili ty, co się stało?
- Zemdlałeś, więc przyprowadziłam cię tutaj. Najpierw byli zdziwieni że wróciłam, ale potem wszystko im wyjaśniłam tak w skrócie i teraz jesteś tu. Ale w nicy musiałam im wszystko tłumaczyć.
- Ale co na przykład?
- Na przykład to czemu czemu tu jestem, i czemu tak nagle się mieniłam. A teraz chodź.
- Do kont?
- Na duł, musisz wszystkich poznać. Harry zgodnie z prośbą zszedł z Lili na dół gdzie wszyscy już na niego czekali. Nastała głucha cisza bo nikt nie wiedział co powiedzieć.
- Więc- zaczęła Lili- kochani to jest Harry, Harry to jest Trey, Yoh, Len, Joko, Faust i Elaiza, Morty, Lyserg i Anna.
- Witaj Harry- jako pierwszy przywitał go radośnie Lyserg.
- Witajcie - przywitał się Harry.
- Więc Harry- zaczęła podejrzliwie Anna- Lili mówiła nam że przeszedłeś zmianę wyglądu, i że już nie jesteś aniołem który był wampirem. Jestem ciekawa jak to możliwe. Harry usiadł pomyślał chwilę.
- Więc zacznę od początku. Kiedyś byłem zwykłym człowiekiem i miałem brązowe włosy, no można powiedzieć że brązowe ale napotkałem pewną wampirzycę która mnie zmieniła i mam włosy jakie mam.- powiedział pokazując swoje włosy- Na początku swojego wampiryzmu postanowiłem ją zabić. I tak zrobiłem ale obiecałem sobie że nie będę zabijał, bo nie chcę być seryjnym mordercą. Żywiłem się krwią od dawców krwi bo ludzie w mojej wiosce wiedzieli kim jestem i że chcę żyć z nimi w pokoju. Nawiasem mówiąc moja wioska była bardzo mała może ze 200 mieszkańców. Więc dobadałem się z ludźmi że oni będą mi oddawać krew a ja będę ich bronić przed innymi wampirami. Było dobrze, do puki nie pojawiły się inne wampiry, których nie mogłem złapać ani zobaczyć. Ludzie z wioski podejrzewali mnie i postanowili mnie zabić, ale byłem za szybki i za silny. Uciekłem więc do lasu gdzie zabiły mnie inne wampiry. Po moim odejściu poszedłem na górę i dostałem drugą szansę na życie za to ze byłem jedynym dobrym wampirem. Musiałem tylko nawrócić jednego wampira i dostałbym swoje stare ciało bo w zamian dostałem nowe anielskie ciało. I tak znalazłem Lili, i teraz jestem tutaj. W wszyscy zadawali wiele pytań do Harrego, o jego pochodzenie i poprzednie życie. Między czasie w domu Zika Irina nie mogła się przyzwyczaić do tego ze jest w tym samym pokoju co kiedyś Lili. Stałą przed lustrem i patrzyła na swoje tatuaże. W pewnym momencie pojawił się Voldemort.
- Co się sobie tak przyglądasz?
- A nic, tylko tak myślę że mogę mieć za dużo tych tatuaży.
- Czemu tak myślisz?
- Nie wiem, nie słuchaj mnie - powiedziała z uśmiechem- sama nie wiem co mówię.
- Aaa... ja już wiem o co chodzi.
- Naprawdę ?- zapytała Irina jak by obojętnie- O co?
- Ten wampir jak on miał....
- Zero Kaname? nie to mój brat.
- Nie Sustine, Serwin...
- Subaru!- krzyknęła . I akórat pech chciał ze przechodził obok.
- Właśnie Subaru.
- Ale nadal nie rozumiem o co ci chodzi.
- O nic tylko... I akurat Subaru oparł się o drzwi przez które wpadł do środka i wydał się że podsłuchiwał.
- No wiesz!- powiedziała zaskoczona Irina- Nie ładnie tak podsłuchiwać.
- Mogłem- powiedział wstając z podłogi- temat był o mnie. Voldemort zniknął bo nie chciał brać w tym udziału.
- Więc - powiedział cucho- czegoś chciałaś?
- Nie, nie tylko... a właściwie to mam. To zaciekawiło Subaru i zamknął drzwi przez które chciał wyjść.
- No więc, o co chodzi?
- Bo ja chciała bym się czegoś o tobie dowiedzieć. Subaru westchnął i usiadł na łóżku.
- Czegoś konkretnie?
- No wiesz może gdzie się urodziłeś, od jak dawna jesteś wampirem...
- Urodziłem się w mieście o nazwie Kipiow, było bardzo rozbudowane jak na tamte czasy. Nie zmieniono mnie w wampira ja się nim urodziłem.
- Ale czy to w ogóle możliwe?
- Chcesz bym ci o sobie opowiedział to nie przerywaj. Irina przytaknęła.
- Tak to możliwe w wieku 19 lat zabiłem moją matkę. Irina już chciał coś powiedzieć ale tylko on popatrzył na nią i już nic nie mówiła.
- Chcesz wiedzieć ile teraz mam w sumie lat. Irina przytaknęła.
- W sumie na dzień dzisiejszy ma ok. 119 lat. Irina spuściła głowę. Subaru podniusł się i pokierował do drzwi.
- Ale jak to? to już wszystko? Subaru otworzył drzwi i nie odwracając się powiedział
- Ciesz się że w ogóle ci coś powiedziałem. I zamknął drzwi, ale Irina czuła że on ja lubi...
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz