poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 18

Irina całą noc myślała o tym co się wczoraj stało, co chwila miała jakieś dziwne wizje zła i chaosu oraz bule wszystkich mieści i skręcało ją na wszystkie boki. Co chwila też trudno było jej oddychać. Subaru dobrze wiedział co robi i bał się tego co się może stać. Chyba można powiedzieć ze zależy mu na niej. Bał się tego że straci ją, a dopiero zaczął ją lubić. Miał szczerą nadzieję że jednak nie zginie ale obawiał się ze on może stawać się dobry i że jej uczucia mogą się zmienić. To uczucie nie dawało mu spać, wyszedł z pokoju i zaczął się przechadzać po domu przy okazji podszedł do drzwi Iriny, słyszał że się męczy. Miał poczucie winy ale starał się o tym nie myśleć. Poszedł do salonu podszedł do fortepianu i usiadł. Nie wiedział czy ma zagrać i ryzykować obudzenie wszystkich, czy nie grać... Położył swoje delikatne palce na białych gładkich klawiszach. One wydały delikatny dźwięk. Ale po chwili lekkiego i cichego grania zasnął opierając się o klawisze. Irina przestałą się ruszać chyba nawet przestałą oddychać, leżała teraz całkiem białą i nieruchoma jej oczy były szeroko otwarte ale ich kolor nie zmieniał się. Po chwili gwałtownie usiadła i wzięła głęboki wdech. Usiadła na łóżku czuła się inaczej jej kły wydłużyły się. Miała wielką ochotę na krew popatrzyła na swoją bransoletkę i zerwała ją na ziemię. Uniosła ja w powietrze wzrokiem, i zaczęła ją palić. Bez żadnych emocji. Wyostrzył jej się też słuch, usłyszała delikatny dźwięk klawiszy i szybko poszła do salonu. Zobaczyła tam Subaru który zasnął. Jej oczy zaświeciły się a jej wyraz twarzy był obojętny. Zbliżyła się do niego, odgarnęła jego włosy od szyi, już miała go ugryźć ale przypomniała sobie pocałunek i swoje uczucie do niego. Odchyliła się i stanęła przed nim.
- Moje uczucie do ciebie jest równie silne jak wcześnie. Ale nie spodziewaj się za wiele z mojej strony, mogę je inaczej je okazywać ale to nic nie znaczy. I wróciła do swojego pokoju. Subaru nie spał słyszał wszystko, obudził się kiedy tylko poczuł jej oddech na karku. Był zadowolony z tego co usłyszał i wiedział ze nie ma się czego obawiać oprócz zazdrości Zika, gdy się dowie że Irina kocha jego a nie Zika.
W tym czasie Harry też nie mógł zasnąć, myślał o tym co mu powiedziała Lili. Że jej miłość jest podzielona na niego i Lena. Zastanawiał się czy wygrała by jego czy nie. Bardzo kochał Lili i chciał z nią być i dawać jej uczucie bezpieczeństwa i szczęścia.Ale jeśli ona na to nie pozwoli to nie będzie miał jak. Ma obawy że coś jej się stanie a on nie będzie mógł nic na to poradzić. Po chwili myślenia o niej w końcu zasnął.  Miał straszny sen że Zero Kaname, Zik i Irina znęcają się na Lili a on musi na to patrzeć i nie może nic zrobić, bardzo cierpiał w tym śnie. Obudził się kiedy we śnie Lili umierał. Ze strachem szybko poszedł do pokoju Lili. W padł do jej pokoju, ona tylko spokojnie spała. Obudziła się i przeciągnęła.
- Harry?-zapytała ze zmęczeniem- czy coś się stało? On podszedł do nie usiadł na łóżku i bez słowa przytulił ją. Lili objęła go.
- Już dobrze, to był tylko sen.
- Skąd wiesz o czym śniłem?
- To jedna z moich mocy, czytam w myślach tym których kocham. Ze spokojem odsunął się od nie. Zapowiadało się na to że będą ze sobą całą noc.


CIĄG DALSZY NASTĄPI....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz