piątek, 18 października 2013

Ciąg dalszy...

Teraz Lili myślała ze zwariuje. Jej przyjaciółka która jest dobra stoi za Zikiem, jej były przyszedł, jej obecny chłopak chciał ją uderzyć, a osoba której myślała że może ufać zdradziła ją.
- Zaraz zaraz- powiedziała Lili- ty chciałeś mnie uderzyć, ty mnie zdradziłeś...
- Nie.. co ..jak miałem cię zdradzić?
- Bo myślałam ze mogę ci zaufać. Subaru westchnął tylko bo wiedział ze z tej rozmowy nic nie wyniknie. Irina dopiero teraz spostrzegła Subaru, i chyba można powiedzieć że trochę jej się spodobał.
- Ty- powiedziała patrząc na Lena- co ty tu robisz? Len nic nie mógł powiedzieć bo tak na prawdę to nie był Len tylko Harry. Nic nie mówił tylko popatrzył Lenowym wzrokiem daj spokój.
- A ty Irino, nie pomyślała bym że tu przyjdziesz.
- Wiesz Lili, ja muszę zrobić to co do mnie należy i to co powinnam zrobić od dawna.
- O co ci chodzi?- zapytał Harry w ciele Lena, znaczy on nie przejoł jego ciała tylko... eh..., to skomplikowane.
- Już od ponad roku Irina zwleka by do mnie dołączyć, ale teraz już nie musi. Lili i ,, Len" nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli. Lili myślała że wbito jej nóż w plecy.
 -Co...ale,...jak - wyjąkała- myślałam ze się przyjaźnimy.
- Ależ nie jest inaczej Lili- powiedziała Irina złowieszczym głosem.
- Nie prawda, gdyby tak było.... a nie czekaj ja o tym wiedziałam, to w takim razie wszytko ok.
- No widzisz nie całkiem- powiedział Zero Kaname.
- No wiem, rób co masz robić- powiedziała nastawiając policzek. On wziął zamach, już miał uderzać kiedy to ,,Len" zatrzymał jego atak chwytając go za rękę.
- Len co ty robisz?!- krzyknęła Lili. ,,Len" popatrzył na nią a jego oko przebłysnęło niebieskim kolorem. Wtedy zrozumiała że to nie Len tylko Harry.
- Właśnie co ty....aaa...- nie dokończył bo ,, Len" zaczął ściskać mu rękę. Patrzył na niego ze złością i pogardą w oczach. Ściskał jego rękę coraz mocniej i wykręcał ją.
- Harry przestań!!!- zapominając się krzyknęła Lili.
- Harry?- powtórzył Zero Kaname. ,,Len" pościł jego rękę, chwycił rękę Lili i wyskoczyli przez okno. Wszyscy stali ze zdziwieniem, tylko Zika jakoś to nie wzruszyło. Lili i Harry spadali coraz niżej i coraz szybciej. W końcu Lili opamiętał się, odbiła od skały i wylądowali na trawie.
- Co ty sobie myślisz!?- krzyknęła ze złością.
- Chciałem ci pomuc!
- Pomógł byś mi jak byś się nie zjawił.
- O przestań, wcale tak nie myślisz.
- Może ale... wyjdź z ciała Lena bo nieswojo się czuję. Harry zgodznie z prośbą zpowrotem wyglądał normalnie.
- Dziękuję.
- Niema sprawy.
- Czemu wróciłeś? Skoro ja byłam dla ciebie taka nie miła.
- Bo musiałem.
- Nie, nie musiałeś.
- Tak wiem, nie musiałem. Mogłem wybrać każdego innego wampira.I żyć z nim inaczej.
- Ale wróciłeś.
- Tak, bo nie chcę innego wampira- powiedział podchodząc do nie i łapiąc ją za ręce- wolę ciebie.
Teraz ich twarze były blisko i Lili się odważyła i pocałowała go. W tedy on uniósł się do góry i...
Lili nie mogła uwierzyć, jakby stał przed nią obcy wampir. Harry opadł na ziemię, ale stał na nogach. Nie wiem jak określić kolor jego włosów niby różowe, niby czerwone. Oczy miał zielone, na szyj szalik, granatową marynarkę i białą koszulę. Lili patrzyła z niedowierzaniem.
- Ha...Harry?
- Witaj Lili- powiedział uśmiechający się wampir.



koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz