Minął już tydzień od kont Lili jest złą wampirzycą, a Zika ostatni raz wtedy widziano, a Subaru dołączył do Zika. Lecz każdego dnia zachodziła w Lili drobna zmiana, po przez odwiedziny Harrego stawała się dobra. Zik na początku tego nie zauważył, ale teraz zauważył i bardzo mu się to nie podobało. Któregoś wieczoru wezwał do siebie w tej sprawie Zero Kaname. Który przybył bez wachania.
- Czy coś się stało mistrzu Zika?- zapytał kłaniając mu się- coś cię nie pokoi?
-Właściwie to tak.-powiedział szczerze Zika- martwi mnie ostatnio zachowanie Lili...
- Ale czy coś z nią nie tak?
- Ona chyba robi się z powrotem dobra.
- Nie możliwe!- krzyknął Zero Kaname podnosząc się.
- Wątpisz we mnie?!- zapytał sucho Zika.
- Nie, oczywiście że nie mistrzu.
- Dobrze, w takim razie przyprowadź do mnie ją. Zero Kaname kiwnął głową i oddalił się. W tym czasie Lili w swojej sypialni rozmawiała z Harrym.
- Ktoś idzie- powiedział nagle i zniknął. Lili odwróciła się. Ktoś zapukał i wszedł Zero Kaname.
- Lili, czy mogła byś pójść ze mną na dół do salonu?
- Czemu?- zapytała zdziwiona.
- Mistrz Zik pragnie się z tobą widzieć. Lili zrozumiała od razu, wstała i poszła z Zero Kaname.
Idąc przez korytarze i schody nic się nie odzywali, co było dziwne bo zazwyczaj rozmawiają o wszytki. Lili zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Popatrzyła na jego twarz, była bardzo poważna i nie raczył nawet na nią zerknąć. Lili już się bała że zrobiła coś nie odpowiedniego ale wiedziała że Zero Kaname nie da zrobić jej krzywdy. Stanęli obydwoje przed salonem. Lili jeszcze raz odważnie popatrzyła na Zero Kaname, tym razem popatrzył na nią i przytulił ją znienacka. Lili tak że go przytuliła. W końcu obydwoje puścili i on poszedł do swojego pokoju, a ona na spotkanie z Zikiem.
Nie śmiale zapukała do środka, otworzyła drzwi ale w środku nikogo nie było lecz po chwili usłyszała
- Proszę wejdź Lili. Głos dobiegał z balkonu na którym jak zawsze siedział Zik.
- Chciałeś się ze mną widzieć mistrzu.- powiedziała również kłaniając się.
- Tak, Lili powiedź czy ostatnio spotykasz się z kimś? Lili zdziwiło to pytanie, bo można powiedzieć że spotykała się z Harrym ale to był anioł.
- Nie mistrzu, nie mam nawet jak. Cały czas siedzę w domu, a jak wychodzę to z wami na walkę.
- Nie prosiłem o wytłumaczenie. Lili zlękła się lekko lecz dalej klękała.
- Bo widzisz zauważyłem że zrobiłaś się inna przez ten tydzień. Lili podniosła głowę nie rozumiejąc co Zik ma jej do powiedzenia.
- Co mistrz ma na myśli?
- To ze robisz się... miękka, cipła i dobra. Lili wstała gwałtownie.
- TO NIE PRAWDA, TO OSZCZERSTWA!!!- krzyknęła ze złością. Zik lekko przechylił głowę, by Lili mogła zobaczyć tę złość na jego twarzy. Cofnęła się lekko. Następnie powtórnie padła na kolana błagając o przebaczenie. Zik teraz stał nad nią i śmiał się z niej.
- No proszę, kiedyś nie u straszona Lili, a teraz mój sługa który klęka przede mną prosząc o
wybaczenie. Mam nadzieję że nie będziesz pokazywać dobroci, czy słabości jak teraz. Bo jeśli tak to ... wiesz co się czeka- powiedział zapalając ogień na ręce.
- Tak, wiem mistrzu- powiedziała Lili wstając i kierując się do wyjścia.
Po drodze do pokoju spotkała Subaru, bez słowa minęła się z nim, bo jak na razie tylko ona nie przełamała z nim lodów.
- Nie powinnaś go denerwować.- powiedział idąc i nie odwracając się. Lili stanęła i popatrzyła na niego. Szybko znalazła się za nim.
- Co powiedziałeś?! Subaru odwrócił się i patrzył na Lili swoimi równie czerwonymi oczami co oczy Lili.
- Powiedziałem że nie powinnaś go denerwować.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Czy ty naprawdę jesteś aż taka głupia, czy mam ci to przeliterować. Jak go będziesz denerwować to on będzie coraz bardziej podejrzliwy aż w końcu pozbędzie się ciebie.
- Czekaj czyli ma rozumieć że ty... że ty mnie lubisz? Subaru nic nie powiedział tylko lekko przytaknął i odwrócił głowę , a jego twarz była jak zawsze poważna. Lili uśmiechnęła się i go przytuliła. On nie wiedział jak ma zareagować więc lekko poklepał ją po plecach i czekał aż go puści.
- A co to miało być?
- Nic, lubię się przytulać. Powiedziała z uśmiechem i poszła do swojego pokoju. Subaru stał przez chwilę w miejscu bo nie mógł uwierzyć że ktoś go przytulił. Ale po chwili zacisnoł pięść i poszedł dalej. Po drodze Lili przypomniała sobie słowa Harrego że będzie próbował by znów byłą dobra. I w tedy zrozumiała że on jest dla niej zagrożeniem. Lili nie chciała w to wierzyć ale taka byłą prawda, że jedna z najbliższych jej osób musi teraz zniknąć. Z powagą na twarzy weszła do pokoju. Usiadła na łóżku i ciężko westchnęła, wiedziała że zaraz pojawi się Harry i będzie musiał zrobić co do niej należy. Jak pomyślała tak w mgnieniu oka pojawił się Harry.
- I jak rozmowa z Zikiem?
- Wszystko dobrze- powiedziała cicho.
- Ej ty płaczesz? -zapytał z niedowierzaniem Harry, podszedł do niej i przytulił ją. Nie płakała ale chciał bo bardzo zależało jej na Harry ale musiała coś zrobić ze by nie zginąć. Gwałtownie odepchnęła go od siebie. Harry stał ze zdziwieniem.
- O co chodzi Lili?
- Proszę cię być ... odszedł.
- Co? - zapytał ze strachem w oczach- myślałem ze mnie lubisz.
- Bo cię lubie, uwielbiam ale....musisz odejść.
- Czemu?
- Bo przez ciebie mogę zginąć. On nie zadawał już więcej pytań. Spuścił głowę i zniknął. Lili popatrzyła po pokoju bez niego wydawał się pusty. Z trudem powstrzymywała łzy ale na próżno, bo strumień łez poleciał z jej oczu. Przez przypadek koło jej pokoju przechodził Subaru który ma bardzo wyczulony słuch. Zapukał i wszedł do pokoju. Zobaczył Lili płaczącą na łóżku, więcej mu nie było trzeba wiedzieć wszedł do pokoju zamknął drzwi, oparł się o nie, czekając na wyjaśnienia Lili czemu płacze. W między czasie Zika dowiedział niespodziewany gość, którego wizyta bardzo ucieszyła Zika...
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz