- Skąd masz tą bransoletkę?- zapytała po cichu. Irina zaczerwieniła się.
- Eee... ja dostałam ja od Treya- zerwała się nagle- i...
- A więc jednak nie śpisz!- krzyknęła Lili- haha mam cię. Zawołała radośnie.
- Eh...- westchnęła Irina- no dobra już... i nie zdążyła bo Lili już chwyciła ją za rękę i zaczęła z nią biec na dół po schodach. Lili zaczęła coś mówić z radości i nie słuchała protestów Iriny. Gdy zbiegła na dół do kuchni wszyscy już tam siedzieli i ze złością i zdziwieniem patrzyli na ubraną Lili i Irinę w piżamie.
- Już nie śpicie? zapytała zdziwiona Lili.
- Nie, już nie- powiedziała Anna- twoje wrzaski dawno nas obudziły.
Lili pościła rękę Iriny, która pobiegła na górę by się ubrać. Lili spostrzegła się że ją pościła i chciała pobiec za nią.
- Co ci się dzisiaj dzieje Lili? Nigdy się tak nie zachowywałaś.
- Oj Len, najwidoczniej nigdy nie widziałeś jej tak szczęśliwej, bo może z tobą nie była jeszcze taka szczęśliwa- Powiedziała sucho Anna. Wszyscy szeroko otworzyli buzię z niedowierzaniem że Anna mogła powiedzieć coś takiego. Len wzdrygnął się i popatrzył na Lili, by coś powiedziała. Bo on sam nie wiedział co powiedzieć.
- A....Anno mylisz się- zaczęła się tłumaczyć- fakt jestem szczęśliwa, ale z Lenem jestem jeszcze bardziej. A tak w ogóle... JAK MOŻESZ TAK MÓWIĆ?!?!?!- uniosła się Lili. Anna popatrzyła na Lili a potem na około zdziwione miny reszty. Anna zamyśliła się chwilę.
- No co?...- zapytała zdziwiona. Ale po chwili zrozumiała że źle zrobiła ale nie mogła przeprosić bo to nie w jej stylu.- Dobra to było nie stosowne z mojej strony. Dodała i wyszła.Yoh westchnął i poszedł za Anną. Biegł za nią jakiś czas, i zastanawiał się jak to możliwe że tak szybko z tond zniknęła. Po chwili w końcu ją zobaczył. Jak stała oparta o drzewo. Uśmiechnął się lekko i podszedł do niej. W tym samym czasie w domu Irina zeszłą już ubrana.W kuchni rozejrzała się. Zdziwiła się ze nie ma Lili, ale też zdziwiły ją zastygłe postacie z otwartymi buziami siedzące w kuchni.
- A gdzie jest... co wam się stało?
- A żałuj ze cię tu nie było- powiedział zadowolony Trey.
- S...słyszałam tylko jakieś krzyki....
- Pewnie słyszałaś naszą Lili- dodał Joko.- Bo widzisz Anna wypowiedziała się niezwykle bezczelnie na temat związku Lili i Lena. Irina popatrzyła na zasmuconego Lena.
- Len... co się stało?- zapytała ze zmartwieniem.
- Wiej że ona kłamała- odparł-że kłamała mówiąc że jest ze mną szczęśliwa. Irina teraz stała osłupiała. Nie mogła uwierzyć ze Len tak sądzi.
- Len ty głupi jesteś- stwierdziła z obojętnością. Len popatrzył ana nią z lekką złością.
- O co ci chodzi?
- Po prostu, bez ciebie Lili była smutna i zamknięta w sobie, ale jak poznała ciebie to ją odmieniło. Wiem że poznaliście się w dzieciństwie. Ale ona już wtedy cię kochała. I to ty naniosłeś słońca do jej życia... Ale zanim się zorientowała to Len wyszedł.-A gdzie on poszedł i kiecy ?
- Jakoś od słów po prostu.- stwierdził Joko- to twoja wina bo zamknęłaś oczy.
- Nie słuchaj go Irino- wtrącił z oburzeniem Trey- to miłe co powiedziałaś, ale on naj widoczniej żyje w swoim świecie. Irina zasmuciła się.
- Zaraz a gdzie Lili?
- Siedzi w ogrodzie- powiedziała Dziun. Irina wybiegła do ogrodu. Tak zastała Lili leżącą bez czynnie na ziemi z kawałkiem trawy w buzi.
- To co gotowa?- zapytała Irina- chcesz mieć ducha stróża? Lili podniosła głowę.
- No jasne że tak. W tym czasie w lesie Yoh odbywał ważną rozmowę z Anna.
- Dlaczego tak powiedziałaś do Len?- zapytał Yoh- wiesz że na temat Lili jest jeszcze bardzo wrażliwy.
- Len wrażliwy?- zapytała z kpiną w głosie- Yoh proszę nie rozśmieszaj mnie. Wierzysz w to że Len jest wrażliwy?
- Tak wierze, a tarze w to że ty masz serce. Anna odwróciła się i z niedowierzaniem patrzyła na Yoh. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, a mina Yoh była bardzo poważna. Chwilę później Lili miała już ducha stróża, biegała po całym domu pozując go wszystkim. Nie mogła tylko znaleźć Lena. Gdy się dowiedziała ze wyszedł i jeszcze nie wrócił. Pobiegła na górę do jego pokoju nie było niczego oprócz łóżka i ich wspólnego zdjęcia. Lili stała przez chwilę, następnie podeszłą do oka i wyskoczyła z niego. I nie patrząc za siebie biegła prost przez las. W między czasie zaczęły się zbierać czarne chmury i zaczęło grzmieć w oddali. Lecz Lili nie zwracała na to uwagi i biegła przed siebie. Yoh i Anna dalej stali bezmyślnie gdy zaczęło padać. Yoh podszedł do Anny, zdjął bluzę i okrył nią Annę. Następnie zdjął słuchawki i dał je Annie, mówiąc: Lubię cię.... bardzo... A resztę się domyślacie.
W tym czasie Lili biegła przed siebie szukając Lena. W pewnym momencie zobaczyła go. Zaczęła biec szybciej i przytuliła go od tyłu. Len przystanął, zdjął plecak, odwrócił się do Lili i przytulił ja mocno. Następnie pocałował w usta.
- Co się stało? czemu odchodzisz?- zapytała Lili moknąc w jego ramionach. Len odsunął ją od siebie.
- Muszę odejść od was.- stwierdził ze smutkiem. Lili patrzyła na niego ze smutkiem i żalem w oczach.
- Co.... co ty mówisz? nie pleć bzdur- powiedział radośnie i złapała go za rękę- wracajmy do domu-powiedział i zaczęła go ciągnąc do domu. Lecz opierał się i stał w miejscu, szarpnął ręką i Lili go pościła. Len stał i nie patrzył na nią tylko głowę miał nisko.
- Zawsze byłaś taka radosna, nawet jak umierałaś. Ale teraz przepraszam cię. Ale muszę odejść, zniknąć z twojego życia. I chciał bym byś o mnie zapomniała.
- Zapomnieć o tobie? Jak? Ty wniosłeś szczęście w moje życie....
- Nie kłam!- krzyknął Len - proszę przynajmniej teraz nie kłam. Przepraszam cię Lili, ale ... To koniec. Powiedział, wziął plecak i odszedł. Lili stała i nie wierzyła własnym uszom, stała i mokneła na deszczu...
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz