czwartek, 3 października 2013

ciąg dalszy...







Nowy dzień rozpoczęła walka Lyserga i Yoh. Oraz walki innych, tyle że  z kimś nie znanym. Yoh był w pełni przygotowany do walki z Lysergiem. Gdy szedł przypominał sobie wszystkie chwile spędzone z Lysergiem. Cieszył się żę go zobaczy i był ciekawy czy dalej ma Kloi.Chciał się też dowiedzieć czy pozostał sobą, po tym jak zostawił  wyrzutki. Był szczerze ciekaw jak się trzyma i co teraz porabia. Gdy dotarł na miejsce to Lyserg już na niego czekał. Był zdziwiony bo do walki zostało jeszcze dużo czasu. Lyserg siedział do niego tyłem, ale szybko zauważyła go Kloi.Zielonowłosy chłopak odwrócił się. A na jego buzi malował się uśmiech.
- Witaj, przyjacielu- powitał go radośnie- czekałem na ciebie.
- Hej Lyserg, świetnie wyglądasz- powiedział ze śmiechem Yoh- ty też Kloi. Koli podleciała do niego i zrobiła parę kółek dookoła jego ciała. Askaura tylko zaśmiał się. Popatrzył przez chwilę na Lyserga i zauważył że ma broń którą dostał od wyrzutków.
- Ciągle masz to wahadło? - zapytał- od wyrzutków. Lyserg popatrzył na swoją rękę.
- Tak... bo widzisz jest bardzo wygodna i Kloi jest w niej silniejsza. Fakt że tamta należała do mojego ojca... nie zmienia faktu bym nie miał inne, tamta była już stara. A ty jak widzę nadal używasz podwójnego medium.Co? Yoh popatrzył na swoje miecze.
- ta, bo dzięki nim jestem silniejszy. Tak w sumie to gadali o tym samym. Więc to przeminę i dojdę do walki.
Zostało parę minut do walki, na miejsce już przybył Silva. Spokojnie czekał aż walka się zacznie. Chłpaki postanowili przygotować się do walki.
- Jesteś gotowy Yoh?-zapytał z przejęciem. Yoh wyją duchowy miecz.
- Jasne że tak. Powiedział i walka się zaczęła. Było słychać tylko ich kontrole ducha, i wielkie światło. Obydwoje użyli maksymalnej kontroli ducha. I walka się zaczęła. Lyserg zaczął od razu silnym atakiem. Chwila nie uwagi Yoh i już stracił kontrolę ducha.
- No co jest Yoh?- zapytał stojąc na Klio- naprawdę zrobiłeś sie taki słaby? Yoh przypomniał sobie słowa Anny, ze nie można lekceważyć Lyserga.
- Nic ci nie jest Yoh?- zapytał Amidammaru. Yoh z trudem się podniósł.
- Raju ten dzieciak jest naprawdę potężny.
- Masz rację, ale my potężniejsi... UWAŻAJ... krzyknął bo znowu chwila nie uwagi ,a a by go trafił.
- Lyserg atakuj szybko i skutecznie, bo wciąż w Yoh widzi cząstkę Zika. Dlatego atakując go działa z taką złością. Natomiast Yoh ufa mu i nie chce zrobić mu krzywdy.- Stwierdził Silva. Lecz po ostatnim ataku Lyserga Yoh staną na równe nogi. Wzioł się w garść i uderzył ostrzem aureoli. Lyserg zrobił szybki unik.
- co?!- powtórzyli jednocześnie Yoh i Amidammaru. - Jak to jest możliwe?.
- Może nie zauważyłeś, ale ostatnio dużo się nauczyłem i większość czasu spędziłem na treningach. I już nie przeciągając dłużej zadał kolejny cios. Ta walka wydawała się być krótka, ale taka nie była. Oby dwaj tracili kontrole ducha i zadawali coraz silniejsze ciosy. Wynik tej walki był przeważany na stronę Lyserga. I tak też się stało. Po jakimś czasie obaj byli już bardzo zmęczeni, lecz żaden z nich nie chciał zaprzestać. Forioku mieli już na skraju wyczerpania. Yoh chciał to zakończyć ostatnim ciosem.  I przez przypadek gdy go już zadawał, w tym czasie stracił forioku i upadł na ziemię. W tym momencie Silva ogłosił że zwycięzcą jest Lyserg. I odleciał. Yoh wstał, podszedł do Lyserga i uścisnął mu rękę.
- Świetna walka.
- Tak, muszę przyznać- zaśmiał się Lysrg.
- Hej może chcesz wpaść do nas?- zaproponował Yoh.
- Nie, dzięki ale nie mogę mam parę spraw do załatwienia. I się pożegnali.
 W domu .
- No widzisz, mówiłam ze tak będzie- zaczęła Anna- mówiłam ci nie lekceważ go.
- Oj Anno, przecież on więcej ćwiczył i dlatego był silniejszy... to znaczy... zaczął się wyplątywać bo wiedział co Anna powie.
- W takim razie sam zaczniesz pracować ciężej. Bo tylko ty, Joko i Trey jak na razie przegraliście. Niestety to prawda Joko przegrał swoją walkę a Trey swoją z Iriną. A tak to Irina wygrała, Len też, Faust też wygrał. KONIEC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz