Joko całą noc myślał o tym że miał rację co do Iriny, ze była od początku zła, a wszyscy jej tak zaufali. Trudno mu było się z tym pogodzić, tak samo jak Lenemu z tym że wróciła Lili i jej ,,przyjaciel" Harry. Natomiast Lili nie mogła uwierzyć że Irina jest zła. A Yoh nie mógł znieść że Zik jedna żyje. Wszyscy mieli jakiś problem, nawet Trey że stracił Irinę i nawet nie mógł jej wyznać sowich uczuć. Haremu też było ciężko, wiedział ze nie zdobędzie Lili w której się zakochał jak w nikim innym i że Lenemu dalej na niej zależy. A w domu Zika, chyba tylko Irinę coś gryzło. Miała wątpliwości czy dobrze postąpiła, w końcu obiecała mu to ale za jaką cenę. W sumie to dobre jest to że jest tu ze swoim bratem i z ... Subaru. W nocy długo nie mogła spać chodziła po pokoju w tą i z powrotem, przeglądała się w lustrze i patrzyła w gwiazdy siedząc na oknie. Myślała o tym że już nigdy nie będzie mogła normalnie porozmawiać z Yoh, Joko czy Treyem. Myśląc o nim bawiła się swoją bransoletką którą dostała od niego. Ostatnio węzełek w niej się psuję i czasem jej spadała. W pewnym momencie w jwj pokoju zjawił się Subaru.
- Jak tu wszedłeś?- zapytała szeptem.
- Po prostu, przez drzwi.
- A... czemu nie śpisz?
- Tak głośno chodzisz po tym pokoju że spać nie można.
- Ale przecież ja chodzę na palcach.
- Może ale nie zapominaj że mam bardzo wyczulony słuch- mówiąc to zbliżył się do niej. Chwycił ją za rękę, wyciągnął ją wysoko do góry, co zabolało Irinę.
- Co...co ty robisz?!- zapytała ze strachem.
- Jak już tu przyszedłem, to muszę mieć z tego jakiś pożytek. Przy okazji jestem głodny. Powiedział i zatopił kły w jej szyi. Ona nie pisnęła ani słowa tylko lekko wzdryga się co jakiś czas. Bolało ją to ale nie chciała jakoś specjalnie krzyczeć. W pewnym momencie Voldemort już nie mógł na to patrzeć, stanął za Subaru i wymierzyła na niego czarną różdżką, Subaru przestał pić krew Iriny .Ze smakiem ocierał jej krew z ust. Wypił tyle jej krwi że nie miała siły stać i upadła na ziemię. Subaru patrzył na niego z pogardą.
- I co myślisz że zrobisz?- zapytał.
- Nic w sumie- powiedział z obojętnością- chciałem żebyś tylko ją puścił. Wypiłeś tyle jej krwi ze mogłeś ją zabić już teraz ledwie żyję, może nawet tego nie przeżyć. Subaru przestał być obojętny, ze zmartwieniem popatrzył na na Irinę. Faktycznie była bardzo blada i nie miała praktycznie pulsu, a jej oddech był bardzo zadki i krótki. Szybko ukląkł nad jej już lekko zimnym ciałem.
- Co ja zrobiłem!
- Powiedz czy to było warte jej krwi?- powiedział Zero Kaname stojący w drzwiach.
- Zero...Kaname- powiedział wstając- ja...
- Nie tłumacz się, tylko zrób co uważasz za słuszne. Jeśli zmienisz ją powinna być ci posłuszna i był bym ci wdzięczny. A jeśli nie to trudno- Powiedział wychodząc i zamykając drzwi. Od razu było widać jak bardzo kocha swoją siostrę. Subaru bez zastanowienia ponownie wbił kły w jej szyję ale tym razem wpuścił jad który mienił ja w wampira. W między czasie Lili również nie mogła zasnąć, stałą przed lustrem i patrzyła jak jej włosy powoli nabierają żółtego odcienia. Nie wiedział co robić więc pomyślała by iść do pokoju Harrego. Tak też zrobiła. Zastała go jak spał na kanapie w sypialni.
Stanęła nad nim bez powodu i patrzyła na spokojną twarz którą lekko oświetlały przesmyki wschodzącego słońca. Ale Harry obudził się.
- Co tu robisz?- zapytał szeptem.
- Nie mogłam zasnąć.
- I dlatego przyszłaś do mnie? Lili pokiwała głową. Harry usiadł i zrobił jej miejsc gdzie mogła usiąść.
- Nie powiedziałeś na wszystkiego- powiedziała siadając koło niego.
- O co ci chodzi?
- Widziałam że chodziło o coś jeszcze, w twojej opowieści. Chodzi ... o twoją przemianę.
- Jesteś bardzo bystra- powiedział uśmiechając się- masz rację.
- A więc?
- Miałem za zadanie ,,nawrócić" wampira i przy okazji miał mnie jeszcze wybawić pocałunek.
- Mój?
- Tak. Dlatego że...cię kocham. Lili patrzyła na niego z podziwem że miał odwagę by jaj to wyznać. Zbliżyła się do niego i zaczęła go całować.
KONIEC.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz