piątek, 11 października 2013

Rozdział 12

Początek dnia zapowiadał się obiecująco. Ale nikt nie podejrzewa jak może się skończyć...
Z samego rana już nikt nie spał bo wszyscy mieli dobry nastrój, po jakimś czasie zjawił się Zero Kaname do towarzystwa i przy okazji by zjeść śniadanie.Wyglądał inaczej niż wczoraj. Miał rozpuszczone włosy i płaszcz. Przed śniadaniem Zero był jeszcze u Zika i obserwował całą radosną atmosferę. Ale wtedy jeszcze miał związane włosy.
- Czujesz to?- zapytał Zika Kaname z obrzydzeniem- tą radość w powietrzu? Aż mi się nie dobrze robi.Zim siedział spokojnie na balkonie, a Zero Kaname w środku stał i patrzył na niego.
- Spokojnie, już dzisiaj przestaniesz to czuć.
- Jak to?
- Bo dzisiaj twoja siostra dołączy do nas.
- CO?!- o dziwo Zero Kaname nic nie wiedział.- o tym nie wspominałeś!
- Ale czym tu się tak stresować drogi Zero Kaname? Przecież nic się nie dzieje.
-Tak ale nic mi nie mówiłeś o tym.
- Bo nie chciałem ci tym zawracać głowy.
- Nie porwiesz mojej siostry !!!- powiedział z protestacją.
- Ależ ja jej nie porwę, ona przyjdzie tu dobro wolnie...

Podczas śniadania Lili i Zero Kaname tylko milczeli. Lili myślała o wczorajszej rozmowie z Iriną.
Podczas ich rozmowy wieczorem w pokoju.
- Irino?
- Tak?
-Śpisz?
- A jak myślisz?... co ci znowu chodzi po głowie?
- Zgadnij?
-...Len?
- Brawo.
-Czym się tak przejmujesz?
- Bo zostawił mnie, znaczy nas. Tak po prostu bez żadnego wyjaśnienia. I zerwał ze mną, bez powodu... czemu?- i w tym momencie Lili poleciał łza.
- Nie powinnaś płakać z tego powodu. Słuchaj Len nas zostawił to prawda. Ale może miał swój powód.
- Ale on zostawił także Dziun, własną siostrę. Nie myślałam ze jest do tego zdolny.
- To w takim razie nie znałaś go dobrze. Zostawił cię bez słowa, więc ty zapomnij o nim. Nie pokazuj że zależało ci na nim, bo najwidoczniej jemu nie zależało na tobie.
- Może masz rację...
-Eh... pewnie że mam, a teraz idź już spać. Dobranoc.
- Dobranoc.
W nocy Lili śniły się wszystkie, a raczej większa część chwil spędzonych Lenem. Obudziła się przez nie, i pomyślała że Irina nie wie o wszystkim a Len nie mógł ich tak zostawić...
Myślała o tym że może ona ma racje i powinna zapomnieć o Lenym i zająć się swoim życiem. A Zero Kaname myślał o tym że Irina ma dołączyć do Zika. Jak miała by dojść dobrowolnie. Ciągle go to zadręczało.
- Hej co się z wami dzieje?- zapytał zdziwiony Trey. Lili i Zero Kaname podnieśli głowy z nad śniadania.
- Co się ma dziać?- zapytał brat Iriny.
- Ja tylko zastanawiam się nad tym kiedy zacznę trening z Flippym. I popatrzyła na Yoh jak by oczekiwała by coś powiedział.
- Jak chcesz mogę się z tobą zmierzyć w siłach- Powiedział ze śmiechem. Lili uśmiechnęła się na znak zgody.
- To bardzo dobry pomysł- przyznała Anna- przy okazji zobaczymy czego się nauczyłeś. I od razu zniknął uśmiech z twarzy Yoh bo on niczego nowego się nie nauczył. Po śniadaniu zaczął się trening.
- Wierz że cię pokonam?- zapytał z uśmiechem Yoh.
- Na twoim miejscu nie była bym taka pewna.I wszyscy mogli zobaczyć nowe umiejętności Lili i to jak  w walce pokonuje Yoh. Anna była oczywiście nie zadowolona, tym wynikiem. Lada moment zbliżało się popołudnie. Zero Kaname poprosił Irinę na słowo. Chciał z nią porozmawiać o Ziku bo naprawdę to go martwiło.
- Irino- zaczął poważnym tonem. Irina była roześmiana.
- Co się stało?- zapytała nie przestając się uśmiechać. Joko zauważył poważną minę Zero Kaname ale pomyślał że to rodzinna sprawa i nie należy się wtrącać. Irina dopiero po chwili zauważyła niezwykle poważną minę brata i z trudem opanowała się od śmiechu.
- Co się stało?- zapytała równie poważnym tonem.
- Czy wież coś o Ziku? Irina nigdy nie spodziewała by się ze może ją o to zapytać jej starszy brat.
- Tak- powiedział szczerze- coś o nim wiem, a co?
- Bo ja...- powiedział jąkając się, a z oddali Zim tylko na to czekał.
 Zik wiedział że Zero Kaname od razu powie o tym Irinie i uświadomi jej że dzisiaj po nią przyjdzie.
- Ale po co mu to powiedziałeś?- zapytała dociekliwie Derman- Przecież on to jej wszystko powie.
- Taki jest plan.- powiedział z uśmiechem Zik- Derman, Charuczi przygotujcie się na walkę.
- Nareszcie -powiedział znudzona Charuczi- w końcu dopadnę Lili.
- Tylko jej za bardzo nie uszkodź...
W tym czasie Zero Kaname próbował powiedzieć prawdę swojej siostrze.
- ... bo ja, ja pracuję dla niego- powiedział w końcu z taką powagą jak nigdy. Irina odsunęła się od niego z niedowierzaniem, że jaj własny brat...
- Co?! jak to... kłamiesz, musisz kłamać.
- Przykro mi ale nie kłamię.
- Nie, nie!... nie!- zaczęła zaprzeczać- ty nie możesz być zły, dlaczego niby?!
- W swoim czasie zrozumiesz. Ale nie mówię ci to tylko po to być zwariowała- zaczoł nie zmieniając tonacji- tylko po to by cię ostrzec.
- Przed czym.
- Zik chce żebyś dzisiaj dołączyła do niego. Irina wiedział że ten dzień w końcu nadejdzie ale nie wiedziała że tak szybko. Gdy nagle zerwał się wiatr, był silny i złowieszczy. Irina dobrze wiedziała co to oznacza.
- Nie...- wyszeptała- tylko nie on...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz