środa, 9 października 2013

Ciąg dalszy...

Nit nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszeli. Nie dość że Irina miała brata o którym w ogóle nie mówiła to jeszcze był on kiedyś chłopakiem Lili o którym też nigdy nie mówiła.
-A...ale jak to?- zapytał z niedowierzaniem Yoh. Zero Kaname uśmiechnął się i odstawił Lili, nie miał zamiaru powtarzać drugi raz. Lili także stała i nie mogła uwierzyć.
- Co ty tu robisz?...-zapytała po cichu- Czemu to zrobiłeś!!!- teraz krzyknęła i uderzyła go w ramię. Zero Kaname nie wiedział o co chodzi ze zdziwieniem patrzył na Lili.
- Ale co się stało? i czemu mnie bijesz?!- zapytał z lekko podniesionym głosem.
- Sama bym sobie poradziła! Zero Kaname uśmiechnął się i zaczął się śmiać głośno. Lili była zdenerwowana.
- I z czego się tak śmiejesz? Chłopak przestawał się śmiać i powoli uspokajał.
- Nie pamiętasz już jak w dzieciństwie spadłaś z podobnego drzewa? I w tedy też cię uratowałem. I mówiłaś że jak będzie kiedyś podobna sytuacja to żebym się nie wahał tylko cię ratował. Lili zastanowiła się chwilę. Faktycznie taka rzecz miała kiedyś miejsce. Irina popatrzyła na zdziwione miny wszystkich.
- No dobra- powiedziała z uśmiechem który oczywiście był sztuczny- chodźmy do środka i poznajmy wszyscy mojego brata. Nikt nie miał nic przeciwko i wszyscy poszli do środka. Ale na dworze zostali jeszcze Irina i Zero Kaname. Patrzyli na siebie inaczej choć z tym samym przesłaniem. On z lekkim uśmiechem,a ona ze wzrokiem zabójcy.
- Irino?- zajrzał do nich Faust- Idziecie?
- Tak, tak tylko muszę z nim chwilę pogadać sama. Faust wzruszył ramionami i wrócił do domu. Irina bliko ręki miała różdżkę by ją chwycić, a jej brat katanę.
- Powiedz bracie- zaczęła -  po co naprawdę tu przyszedłeś? Zero Kaname westchnął.
- A ty co się tego tak czepiłaś?-zapytał ze śmiechem- po prostu po drodze wpadłem. Nic specjalnego. I z podmuchem wiatru delikatnie zadzwonił dzwonek na jego włosach. Irina sięgnęła po różdżkę i wymierzyła w brata. On odruchowo wyją katanę. Teraz stali oby dwoje wymierzając w siebie na wzajem.
- Kłamiesz!- krzyknęła Irina.
- Chyba źle mnie znasz- odpowiedział tym razem poważnym głosem- naprawdę myślałem że lepiej mnie znasz. Irina słyszała powagę w jego głosie, ale zachowywała ostrożność.
- I co to ma teraz do rzeczy? Zero Kaname opuścił swoją katanę.
- Wiesz, ty ciągle myślisz że przychodzę by coś zabierać i oszukiwać...
- Fakt- przyznała Irina nie opuszczając różdżki. Wtedy szaro włosy podszedł do nie.
- Ale ja się zmieniłem, teraz chcę dawać niż zabierać. Zmieniłem się po spotkaniu pewnej osoby. Ta osoba odmieniła mój świto pogląd i nauczyła że kraść się nie opłaca.
- Jaka mądra osoba- przyznała z uśmiechem, opuszczając broń- kto to był? Zero Kaname zaniepokoił się.
- Eee... nikt, nikt taki. A poza tym obiecałem że nie powiem. Irina schowała broń i zaprosiła go do środka. On chętnie wszedł i długo opowiadał o wspólnym dzieciństwie z Iriną, Lili, Lenem i Dziun. Gdy nikt nie patrzył Flippy ukradkiem wymknął się by poszukać Lena. Znalazł go dobre parę mil od ich miejsca pobytu.
Nie lubili się za bardzo ale robił to dla Lili.
- Len- powiedział sucho. Len przystanął, i z nie chęcią popatrzył na Flippiego.
- Czego chcesz?-zapytał ze złością.
- Nie wierze że to powiem ale ... musisz wrócić.
- A jaki masz powód by mnie o to prosić?
- Tak w skrócie pojawił się jakiś koleś brat Iriny, i on ciągle kręci się koło Lili, i wspomina jak byli kiedyś razem. Len przeją się tym ale oczywiście tego nie okazywał.
- No trudno- powiedział Len i zaczął iść dalej.
- Co? - zdziwił się Flippi. Ze złością podszedł do Lena i przycisnął o do drzewa trzymając do za barki.
- Jak to?!- krzyknął ze złością- czyli Lili jest ci obojętna !
- Nigdy tak nie mów!- teraz Len krzyknął.- Lili zawsze będzie dla mnie ważna. I w przeciwieństwie do ciebie ja jej ufam. I jeśli mnie kocha to nie będzie kochać jej brata Iriny, i ja to wiem a nie panikuję jak ty. Powiedział i poszedł dalej bo Flippy już go nie zatrzymywał. Był w szoku bo Len miał rację. Nie zważając na nic wrócił do domu. Len popatrzył za nim i zastanowił się chwilę. W tym czasie w domu już robiło się późno i wszyscy byli senni. Więc pożegnali Zero Kaname który musiał wracać do lasu. Chociaż wszyscy namawiali go by przenocował, on upierał się że musi iść. Więc wszyscy go pożegnali . Jak już był na dworze  jak nikt nie patrzył  to Lili wybiegła i go przytuliła. Ale nie widziała że temu wszystkiemu przygląda się Zik.
Lili wróciła do domu, a Zero Kaname szedł dalej. Już w pewnej części lasu ktoś go obserwował. Odwrócił się a za nim stał Zik.
- Widzę że przekonałeś do siebie wszystkich, a najbardziej Lili.
- Lili?- zapytał lekceważąc?- to tylko taka zabawa jej uczuciami, choć widzę że nadal kocha tego Lena.
- Dobrze a powiedz co z Iriną.
- Bądz spokojny mistrzu, będzie po twojej myśli.


KONIEC...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz