czwartek, 31 października 2013

Rozdział 19

Rano Lili zeszła na śniadanie, ale byłą jak by nie obecna. Nawet się nie przywitała a zazwyczaj schodzi radosna, a teraz była bardzo zamyślona. Wszyscy byli zdziwieni od momentu kiedy zeszła na dół.  W końcu Anne to zdenerwowało.
-Lili ?- zapytała- Lili...- musiała powtórzyć bo nie zareagowała
-...Tak...?
-O co chodzi? Jesteś taka...zamyślona
-Eh...nie to tylko...
-Więc jednak-zauważyła Dziun-  Lili znam cię dobrze, nad czym tak myślisz?
- No bo...-zawahała się. Nie mogła powiedzieć że był u niej Zero Kaname, przytulił ją i że mu się zwierzyła i poczuła tak jak wtedy kiedy byłą z nim. Przecież Harry i Len najpewniej zabili by go. Może to by było nawet dobrze bo znaleźli by wspólny temat. Ale i tak nie mogła powiedzieć.
-Eee...po...po prostu nie wiem czy....czy będę umiała panować na mocami.
-To ty masz jakieś moce?- zapytał zdziwiony Yoh.
-Eh, tak widzisz zapomniałam wam powiedzieć, ale to chyba nie jest istotne.
-Jest, jest-powiedział Trey- no a teraz jakie masz moce?
-Więc umiem podnosić, zatrzymywać itp. rzeczy siłą woli.
-Czyli masz tylko jedna moc? -zapytał Harry.
-Eee...chyba tak, nie wiem może jeszcze jakieś się pojawią. Ze złością popatrzyła na Harrego.
-Zaraz a gdzie Len?-zapytał Joko. Faktycznie nie było go w kuchni, to aż śmieszne że przez ten czas nikt nie zauważył że nie zszedł na śniadanie.
-Um....eee...ja pójdę do niego.-Powiedziała Lili szybko podnosząc się z krzesła. Joko ,tym razem miał złe podejrzenie że podejrzenia co do Lili, chciał iść za nią na górę
- Ale w sumie po co?-pomyślał i został na dole. Lili bała się że mogła mu coś zrobić ale nie mogła bo przecież nie wypiła za dużo krwi ani nie podała mu jadu ( bo jeszcze nie umie). Zwolniła gdy stanęła przy jego drzwiach. Wyciągnęła rękę by zapukać ale się wahała.
-Czego ty się boisz- zastanowiła się. I bez wahania zapukała lekko.
-Proszę. Lili uchyliła drzwi, w jego pokoju było jasno a on spokojnie siedział na łóżku. Lekko odwrócił głowę zobaczył Lili i z powrotem się odwrócił.
-Len...czy coś się stało? Gdy tylko ją usłyszał wyskoczył przez okno.Lili wyskoczyła za nim i złapał go za rękę. Ale po chwili ją puściła.
-Czy coś się stało?-powtórzyła.
-Nie..., nie wiem.
-Czemu cie to martwi?
-Zapomniałem że czytasz w myślach.-powiedział kładąc rękę na czoło. Ale oderwał ją i popatrzył na nią z uśmiechem.
-Przecież nic ci nie jest, nie wypiłam za dużo krwi ani... Czemu się uśmiechasz?
-Tak po prostu. Ale tu nie o to chodzi.
-Jak to ale...
-Zmyliłem cię myśląc o czymś innym. Przez chwilę nastała cisz, Lili czytała w myślach Lena próbując zrozumieć o co chodzi.
-Co?!, co nie jest prawda!
- Ależ jest-powiedział odwracając się do niej.- Nie zaprzeczaj, niby mnie kochasz tak samo jak Harrego. Ale jego bardziej kochasz, a ja ci tylko jestem za pożywienie.
- Jesteś Idiotą!- krzyknęła a od jej oczu napłynęły łzy- przecież to ty mi dałeś swojej krwi, i tylko raz. Ciebie znam dłużej niż niego i ciebie bardzo kocham.
-Jasne-powiedział odchylając głowę w druga stronę.
- Ty masz jakąś paranoję na tym punkcie!
-Ty to powiedziałaś.
-Dobrze jeśli jesteś tego taki pewien i czujesz się zagrożony Harrym- teraz Lili mówiła przez łzy- To ja usunę się z twojego życia i nie będziesz się już martwił. Powiedziała i wybiegła jak na szybciej z domu. Wszyscy poczuli tylko świst powietrza, a Harry od razu wiedział o co chodzi. Nie zwlekając ani chwili dłużej pobiegł na górę.
-Harry...-powiedział Yoh. I wszyscy ruszyli za nim. Harry wpadł do pokoju Lena.

-Gdzie jest Lili!?- powiedział a jego kły się wydłużyły.
-Nie wiem, pobiegła gdzieś. Harremu zaczerwieniły się oczy i przybił Lena do ściany.
-Jak mogłeś!
-Len-w drzwiach stała Dziun i reszta- Len czemu?
-Nie zatrzymywałem jej. Harry puścił go i sam pobiegł szukać Lili. W między czasie Lili biegła w ciąż przed siebie, a pęd powietrza suszył łzy napływające z jej oczu. W końcu zaczęła zwalniać, zatrzymała się jakieś 60 km od domu na jakiejś wielkiej polanie. Ze złością zaczęła kopać. Uspokoiło ją to trochę. Usiadła i zaczęła płakać, ale wiedziała że musi być twarda i przestałą płakać.
- Nie myślałem że zobaczę cię płaczącą....
- To takie przykre...
-CO?!-zapytała Lili z niedowierzaniem. Te głosy były bardzo znane. To była Irina i Zero Kaname.
-Gdybyś była po złej stronie... nigdy byś czegoś takiego nie przeżyła-westchnęła Irina.
-To przez Lena, prawda Lili- tym razem nie był taki miły.
-Jak mnie znaleźliście?!
-To było proste- zaczęła tłumaczyć Irina- zapach desperacji niósł za tobą wiatr. Źle że przebiegałaś koło naszego domu.
-Czego ode mnie chcecie?! -zapytała.Jej kły wydłużyły się a oczy zaczęły świecić.
-My tylko chcemy porozmawiać!-powiedział Zero Kaname. Oni zrobili to samo z kłami i oczami.
-Chyba że wolisz inny sposób...I dookoła nich pojawiły się płomienie.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

1 komentarz: